Tag "Marek Balt"

Powrót na stronę główną
Aktualne Przebłyski

Pusty worek Balta

Nie od dziś wiadomo, że człowiek mający słaby charakter szybciej ulega władzy. Przyzwyczajenie do występów w pisowskich mediach staje się wtedy drugą naturą. Tak jest w przypadku Marka Balta, europosła Lewicy. Polityka nowego typu. Przez całą kadencję nie powiedział niczego poza banałami. Ale nie po to przecież wyrwał sobie w partii ten mandat, by tracić czas na myślenie. Balt wróci z Brukseli bez sukcesów, bez szacunku u wyborców, ale z pewnością nie biedniejszy. Przyzwyczajony do merdania ogonkiem w mediach dojnej zmiany po wyborach polazł do „Sieci”. I w organie PiS uznał Hołownię za kota w worku i amatora. No cóż, Balt to nawet nie jest worek.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Kongres (nie)zjednoczenia

Łączy nas Polska – dzieli Czarzasty Kongres zjednoczeniowy SLD i Wiosny w zamyśle miał połączyć dwie odwołujące się do lewicy siły i stać się nowym otwarciem. Niewiele z tego udało się zrealizować. Owszem, dwie partie się zjednoczyły, dwaj współprzewodniczący zostali wybrani, tak jak to sobie zaplanowali. Ale co dalej? Wybranych zostało też 14 wiceprzewodniczących. To liczba rekordowa, już w kongresową niedzielę wołano do nich, by w tym tłoku się nie pogubili. Zresztą jest pierwsza ofiara tego tłoku – Anna Maria Żukowska, która znów pokazuje się w mediach jako twarz Nowej Lewicy. Otóż pytana w Polsacie o wiceprzewodniczących, potrafiła wymienić tylko kilka nazwisk. – Rano głowa mi gorzej pracuje – tłumaczyła się przed kamerą. Przeważnie jest tak, że partia poprzez dobór wiceprzewodniczących pokazuje, na jakie środowiska chce się rozszerzać, gdzie chce zdobywać wpływy. W przypadku Nowej Lewicy widać trend dokładnie odwrotny. Z listy SLD wiceprzewodniczącymi zostali ci, którzy najmocniej stali przy Włodzimierzu Czarzastym, wnioskowali o zawieszenia. To Marek Dyduch, Arkadiusz Iwaniak, Dariusz Wieczorek i Andrzej Szejna… Otrzymali więc nagrodę. Pozostała trójka wiceprzewodniczących z frakcji SLD to samorządowcy: wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, prezydent Będzina Łukasz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czarzasty gra na czas

Buntownicy nie składają broni Czy bunt w SLD został stłumiony? Nie, mamy raczej zawieszenie broni. Włodzimierz Czarzasty nie ma większości w partii, nie ma jej w radzie krajowej ani w zarządzie. Jest przewodniczącym, dlatego że zawiesza tych, którzy mu się sprzeciwiają. Albo dlatego, że nie zwołuje posiedzeń ciał statutowych. Taką możliwość daje mu statut partii. Manipulując nim, Czarzasty zamierza dotrwać do kongresu zjednoczeniowego SLD i Wiosny, który zaplanowany jest na 9 października. A na kongresie chce zostać wybrany na czteroletnią kadencję. I ma plan, jak to zrobić. W statucie Nowej Lewicy zapisano, że partią kierować będą dwaj współprzewodniczący – z frakcji Wiosny i SLD. Ale ich wybór zostanie dokonany wspólnie, przez obie frakcje. Oto trik sezonu – wystarczy mieć poparcie Wiosny oraz śladowe poparcie SLD, by zostać szefem frakcji SLD i współprzewodniczącym partii. * Jak do tego doszło? Wszystko, co najważniejsze, zdarzyło się w grudniu 2019 r., podczas konwencji SLD. To wtedy zadecydowano o połączeniu z Wiosną (Wiosna obradowała w tym samym miejscu, w innej sali; obie konwencje zostały zorganizowane w hotelu Gromada na warszawskim Okęciu). Wtedy też przyjęto statut, który dziś jest źródłem siły przewodniczącego Czarzastego. Gdy rozmawiam z uczestnikami tej konwencji, gdy pytam ich, jakim cudem zgodzili się na taki statut,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Z dnia na dzień

Czarzasty tłumi bunt czy dolewa benzyny do ognia?

W sobotę 17 lipca szef Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zawiesił członkostwo sześciorga posłów Lewicy: Tomasza Treli, Karoliny Pawliczak, Wiesława Szczepiańskiego, Wiesława Buża, Jacka Czerniaka i Bogusława Wontora. Ten ostatni po decyzji Czarzastego opublikował

Kraj

Prywatna partia Czarzastego

Taka polityka, od ściany do ściany, cwaniactwa i kombinacji, to samobójstwo Posłowie Lewicy, z którymi rozmawiam, uderzają w najwyższe tony: „To jest wielki spór o to, czy partia ma mieć lidera, czy też lider ma mieć partię”. Ta fraza bywa również formułowana inaczej: „Teraz decyduje się, czy Czarzasty sprywatyzuje Lewicę. Czy weźmie ją na własność”. Oto więc, zupełnie niespodziewanie, spadła nam na głowy kolejna polityczna wojna. O to, czyja ma być i jaka ma być Lewica. – Sprawa wylała się na zewnątrz, po tym jak Czarzasty zawiesił Marka Balta, europosła, wiceprzewodniczącego Nowej Lewicy, szefa jej śląskich struktur – opowiada nam człowiek ze środka partii. – Co nie znaczy, że wcześniej był spokój. * 5 lipca Włodzimierz Czarzasty jako przewodniczący Nowej Lewicy zawiesił w prawach członków partii przewodniczącego śląskich struktur Marka Balta oraz radnych wojewódzkich Gabrielę Łacną i Rafała Porca. Oficjalnie dlatego, że głosowali za udzieleniem absolutorium i wotum zaufania tworzonemu przez PiS zarządowi województwa śląskiego. A Balt, ich partyjny zwierzchnik, na to nie zareagował. – Poparcie przez radnych Nowej Lewicy absolutorium i wotum zaufania uważam za decyzję skandaliczną i niezgodną z linią partii. To jest tak, jakby posłowie i posłanki Nowej Lewicy głosowali za absolutorium dla

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski Z dnia na dzień

Kulasek, kulasek, kulasek

Nie skorzystał z dobrej rady. Pisaliśmy: „Daj sobie spokój z łażeniem do telewizji” (i do radia też)… Ale gdzież tam. Marcin Kulasek, gensek SLD i kierowca Czarzastego, to przypadek beznadziejny. Po krótkiej przerwie pokazał się w „Śniadaniu w Polsat News i Interii”. Znowu obwieszony napisami: „Marcin Kulasek”. I to razy X. Chyba po to, żeby nikt nie miał wątpliwości, że to właśnie Kulasek jest niemotą, która przez cały program nie wydusiła z siebie jednego samodzielnego poglądu. Ten czy ta, którzy mu napisali ściągawkę tak ubogą myślowo, też za mądrzy nie są. W przeciwieństwie do Kaczyńskiego, który swojego kierowcy do mediów nie wysyła. Uczcie się, misie, dobierać sensownych ludzi do programów. Od Kulaska i Balta każdy jest lepszy.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Lewizna na lewicy

To był smutny poranek dla tych zwolenników lewicy, którzy w niedzielę zwykli oglądać programy informacyjne w różnych stacjach telewizyjnych. Najpierw u Rachonia (TVP Info) Marek Balt, europoseł SLD, potwierdził, i to który już raz, że jest kompletną niezgułą gubiącą się nawet przy wygłaszaniu frazesów. Równolegle Anna Maria Żukowska u Witwickiego (Polsat News) wygłaszała slogany i wyćwiczone regułki. Analizy na poziomie gimnazjum. Na szczęście do Piaseckiego (TVN 24) dopuszczono Joannę Scheuring-Wielgus. Zobaczyliśmy kogoś, kto mówi z sensem. I myśli.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Balt, czyli ble-ble

Dobór polityków lewicy do debat i programów telewizyjnych wygląda na prymitywny tumiwisizm albo jawny sabotaż. Kolejną zmarnowaną szansą powiedzenia czegoś sensownego było wysłanie europosła Marka Balta do TVP Info, do programu Woronicza 17. Nawet niezbyt rozgarnięty Rachoń wciągnął go nosem i ośmieszył. A na tle Kamińskiego, Suskiego i Sobonia polityk SLD wyglądał jak uciekinier z podstawówki. Balt plótł monotonnie androny, skutecznie odstraszając tym swoim ble-ble resztkę lewicowego elektoratu. Lepiej go trzymać gdzieś za kotarą. Może być czerwona. I z logo.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Balt – grabarz z powołania

Można być grabarzem z zawodu, ale znamy kogoś, kto jest grabarzem z powołania. Nazywa się Balt. Marek Balt, od siedmiu lat kierujący Śląską Radą Wojewódzką SLD. Kiedyś była to potężna organizacja. Pod rządami Balta ostała się tylko garstka dworzan. Każdego, kto miał jakieś wątpliwości, grabarz eliminował. Pojedynczo i zbiorowo. W lipcu baltowcy rozwiązali organizacje SLD w Katowicach, Piekarach Śląskich i Świętochłowicach. Żeby było jeszcze bardziej ponuro, to Balt rządzi z Częstochowy. Bo tam mieszka. A teraz z Brukseli. Bo w nagrodę za pogrzebanie SLD Balt dostał od PO miejsce za premierem Buzkiem. I na jego plecach wgramolił się do europarlamentu.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Pechowi Ślązacy

Największego pecha wśród wszystkich regionów ma Śląsk. Do Brukseli na plecach jego mieszkańców chcą się dostać tak egzotyczni politycy jak Grzegorz Tobiszowski z PiS i Marek Balt z SLD. A na nich, nawet zamykając oczy, trudno głosować. Lenistwo Balta widać w kampanii. Nic nie robi. Próbuje jechać na – dołowanym także przez siebie – SLD. Za to Tobiszowski robi wiele, by oszukać wyborców. Jak górników. A teraz przyssał się do powstań śląskich. I pojechał specjalnym pociągiem do Morawieckiego.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.