Banki dla społeczeństwa czy społeczeństwo dla banków?
SKOK-i, zapewniając dostęp do atrakcyjnych usług finansowych, zapobiegają szerzeniu się zjawiska lichwy Kryzys na rynkach finansowych, który w 2007 r. rozpoczął się w USA, pokazał niestabilność wielkich instytucji finansowych. Krach banków o zasięgu globalnym uderzający w kolejne kraje – Islandię, Irlandię, Grecję czy Cypr, pokazał, jak gospodarki narodowe i społeczeństwa ponoszą konsekwencje decyzji bankierów. O tym, że niepewność sektora bankowego może wpłynąć na gospodarkę kraju, przypominał w czerwcu, podczas obrad ministrów krajów UE w sprawie pomocy dla banków przeżywających kłopoty, irlandzki minister finansów Michael Noonan. Podkreślał, że w wielu przypadkach na skutek decyzji rządów europejscy podatnicy byli zmuszani do pomocy prywatnym bankom i miało to zły wpływ na stan gospodarek poszczególnych państw. Przykładowo Irlandia w latach 2008-2011 przeznaczyła jedną trzecią swojego PKB na ratowanie upadających banków. Jednocześnie pod koniec czerwca dziennik „Irish Independent” ujawnił nagrania rozmów telefonicznych dwóch bankierów Anglo Irish Bank z 2008 r., czyli z najostrzejszej fazy światowego kryzysu finansowego. Udostępnione taśmy wstrząsnęły opinią publiczną, gdyż bankowcy przyznali, że kwota wsparcia dla zarządzanego przez nich banku, którą przekazały Niemcy, została przez nich oszacowana nierzetelnie. Nagrani menedżerowie w obelżywych słowach naśmiewają się z polityki banku centralnego i regulatorów irlandzkiego rynku, stwierdzając, że obie instytucje nie mają wyjścia i muszą ratować Anglo Irish, bo inaczej ogłosi on bankructwo. Nacjonalizacja w 2009 r. uratowała go przed upadkiem, a pakiet ratunkowy kosztował irlandzkich podatników ponad 30 mld euro. Afera po raz kolejny uświadomiła ludziom, że wielkie międzynarodowe instytucje finansowe, przez swoją niezrównoważoną politykę powodowaną chęcią zysku, odpowiadają w dużej mierze za obecny kryzys finansowy. Funkcjonowanie międzynarodowych banków ocenia prof. Grażyna Ancyparowicz, była dyrektor Departamentu Finansów Głównego Urzędu Statystycznego, która stwierdza, że „banki zagraniczne nie po to inwestowały w Polsce, tworzyły tu filie i przedstawicielstwa, byśmy byli szczęśliwi, ale by wydrenować nas z kapitału. Nie robią tego w imię miłości bliźniego, ale by wszystko to, co zainwestują, z nawiązką odebrać”. władza wielkich grup bankowych a Polska Polski sektor bankowy jest bardzo skoncentrowany. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego, w 2012 r. udział 10 największych banków w aktywach całego sektora wynosił 64,7%. Dla porównania w Niemczech, Francji, we Włoszech czy w Hiszpanii wartość ta nie przekracza 10%. Dziesiątka największych banków udzieliła ponad 61% wszystkich kredytów i posiada ponad 67% depozytów. Obszernie skomentowano ten stan rzeczy w „Raporcie dotyczącym optymalnej struktury polskiego systemu bankowego w średnim okresie” przygotowanym przez firmę doradczą Capital Strategy. Autorzy opracowania podkreślają, że w efekcie kryzysu finansowego kraje, w których znajdują się centrale grup bankowych kontrolujących ponad dwie trzecie aktywów polskiego sektora bankowego, dotknęła w 2009 r. recesja. Działające w Polsce międzynarodowe grupy bankowe doznały na swoich rynkach macierzystych poważnych strat i musiały korzystać z pomocy rządowej. Analitycy Capital Strategy podkreślają, że w 2009 r. funkcjonujące w Polsce zagraniczne banki ograniczyły kredyt dla polskich przedsiębiorstw, mimo że Polska w odróżnieniu od pozostałych krajów Unii Europejskiej odnotowała wówczas realny wzrost PKB (o 1,6%). Autorzy zwracają też uwagę, że w razie ewentualnych zaburzeń w gospodarce światowej, wywołujących niechęć inwestorów do ryzyka polskiego, limity na ryzyko polskie w polskich bankach należących do zagranicznych grup bankowych mogą gwałtownie się zmniejszyć. „Istnieje więc poważne ryzyko jednoczesnego wyprzedawania obligacji polskich przez inwestorów zagranicznych oraz przez większość działających w Polsce banków. Dlatego, szczególnie w obecnej sytuacji w gospodarce światowej, dominacja banków kontrolowanych przez zagraniczne grupy bankowe poważnie zwiększa ryzyko finansowania polskiego długu publicznego”, podkreślono w raporcie. Jak zauważa Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, kto nie ma banków we własnym kraju, ten nie ma nic do powiedzenia ani w sferze gospodarczej, ani finansowej. Wyjaśnia też, że „zagraniczne podmioty bankowe niekoniecznie muszą chcieć wspierać finansowo polskie przedsięwzięcia inwestycyjne czy produkcyjne, zwłaszcza konkurencyjne wobec zagranicy. Tym bardziej że wiele banków działających u nas jest zadłużonych u zagranicznych właścicieli na prawie 48 mld euro. Zwrotu tych pieniędzy banki matki będące w tarapatach mogą zażądać w każdej chwili”. Czy istnieje alternatywa? Społeczeństwa, dostrzegając, że wielkie banki,