Nie taki RAŚ piękny, jak go malują

Nie taki RAŚ piękny, jak go malują

Górnośląski Sąd Administracyjny byłby ponad Sejmem i rządem, bo miałby prawo orzekania o zgodności ustawodawstwa RP z górnośląskimi aktami normatywnymi Nikt nie ma takiej zdolności kreowania tematów debaty publicznej jak Jarosław Kaczyński. Ostatnim dowodem na prawdziwość tej tezy były wystąpienia prezesa PiS na temat Śląska i związana z nimi burza medialna pod hasłem „Wszyscy jesteśmy Ślązakami”. W kilku wypowiedziach Kaczyński pokazał, że historii Śląska nie rozumie. Przykładem jest chociażby stwierdzenie, że w powstaniach śląskich jedna strona mówiła po polsku, a druga po niemiecku. Doświadczenie historyczne Kongresówki i doświadczenie historyczne Górnego Śląska utrudniają wzajemne zrozumienie. A jako że to pierwsze zdobyło dominującą pozycję na Śląsku, co rusz budzi się poczucie krzywdy. Na tym poczuciu krzywdy swoją polityczną pozycję buduje Ruch Autonomii Śląska. Sam fakt, że RAŚ stał się obiektem ataków Jarosława Kaczyńskiego nie zwalnia od krytycznej analizy jego programu i konsekwencji jego realizacji dla państwa polskiego. O co walczy RAŚ? Odpowiedź na to pytanie najłatwiej znaleźć w opracowanym przez to ugrupowanie dokumencie Statut Organiczny dla Regionu Autonomicznego Górny Śląsk. W zamyśle śląskich autonomistów dokument ten miałby być swoistą konstytucją autonomicznego Śląska. Statut powołuje organy władzy Górnego Śląska, takie jak Sejm, Senat,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 19/2011, 2011

Kategorie: Opinie