Będą listy hańby

Będą listy hańby

Państwo ma z praworządnością coraz mniej wspólnego. Cieszyć się z tego może tylko gawiedź. Obywatele powinni natomiast protestować Włodzimierz Cimoszewicz – To szczególna rozmowa. Prowadzimy ją bowiem przez ocean. – To prawda. Odległość dawniej byłaby przeszkodą – dziś nią nie jest. – A w szczegółach – ja pytania do pana ślę z Białegostoku, pan zaś mi odpowiada… skąd? – Jestem w Karolinie Południowej, w USA. Tu mieszka moja córka z wnuczkami, tu mam co kilka miesięcy wykłady na wyższych uczelniach. To część Stanów mniej znana w Polsce. Wszystkich mieszkających w tym stanie rodaków jest pewnie mniej niż przy jednej ulicy w Chicago. – Widać stamtąd Polskę? – Słabo. Sądzę, że przeciętny Amerykanin nie dowiaduje się na co dzień niczego o naszym kraju. W anglojęzycznym internecie można coś znaleźć, jeżeli się szuka. W TV nic. Tak więc nasze wzloty i szaleństwa są tu słabiej słyszalne niż brzęk przelatującej wiosennej muchy. – Rozumiem, każdy dba o siebie, więc pewnie i my źródeł własnej siły musimy szukać w Polsce. A mija właśnie półtora roku od chwili, gdy PiS obejmowało władzę. Sensowne jest więc pytanie o bilans, o to, jaka jest Polska. – Moim zdaniem, bilans jest jednoznacznie zły. Jedyny obszar, gdzie jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 14/2007, 2007

Kategorie: Wywiady