Bez taryfy ulgowej

Bez taryfy ulgowej

W SLD nie będzie pobłażaniadla korupcji, nepotyzmui popierania kolesiów – Nie będzie taryfy ulgowej dla tych, którzy zarazili się “wirusem AWS i UW”, wirusem korupcji, nepotyzmu i kolesiostwa i każdy przypadek naruszenia prawa będzie karany z całą surowością, włącznie z wyrzuceniem z szeregów SLD – ostrzega Leszek Miller swoich partyjnych kolegów. Zapowiedział, że nie będzie pobłażliwości i tolerancji dla podobnych zjawisk. A ostatnie miesiące przyniosły wiele sensacyjnych doniesień o aferach z udziałem posłów i radnych Sojuszu: jazda autem po pijanemu, załatwianie posad członkom rodziny, łączenie funkcji publicznych z działalnością gospodarczą prowadzoną na własny rachunek… – Dziewięć tysięcy radnych to wielka szansa SLD, ale i wielkie zagrożenie. Szansa – kiedy lokalna lewicowa władza zbiera pochwały za program i styl rządzenia. Zagrożenie, kiedy ludzie zdolni przemieniają się w ludzi zdolnych do wszystkiego – grzmiał z trybuny lider SLD podczas Krajowej Konferencji Sojuszu i zapewniał, że kierownictwo Sojuszu ma dobrą pamięć. Oznacza to, że ludzie skompromitowani nie mają czego szukać w szeregach SLD. Profesjonalne, godne zaufania kadry to priorytet w polityce Leszka Millera Pełne ręce roboty W lutym ubiegłego roku na I Kongresie Sojuszu partia powołała wewnętrzną Komisję Etyki pod przewodnictwem prof. Marii Szyszkowskiej i opracowano Kartę Zasad Etycznych SLD. Szybko okazało się, że nie będzie to tylko martwy organ. W ciągu roku działalności komisja wydała kilkanaście opinii i komunikatów. – Fakt, że komisja ma pełne ręce roboty, z jednej strony, nas zasmuca, z drugiej jednak jest dowodem, że nie ma pobłażliwości. Jesteśmy jedynym ugrupowaniem, które tak postępuje. Kierownictwo SLD nie pozostawia wątpliwości, jak w takich sprawach będzie reagować. To sygnał dla wszystkich, którzy chcieliby pójść niewłaściwą drogą. Nie da się uniknąć konsekwencji. Pierwszy przed komisją stanął Alfred Owoc, poseł z Zielonej Góry, który spowodował wypadek samochodowy i nie poddał się badaniom na zawartość alkoholu we krwi. Poseł nie miał przy sobie ani prawa jazdy, ani dowodu osobistego, ani nawet legitymacji poselskiej. Zatrzymany sprawiał wrażenie, iż jest pod wpływem alkoholu. Twierdził jednak, że nie pił, a zapach alkoholu, jaki unosił się w aucie, pochodzi ze spryskiwacza do szyb. Poseł Owoc złożył pisemną rezygnację z immunitetu poselskiego. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy na drodze postępowania prawnego bieg sprawy w Komisji Etyki SLD zawieszono. Jej członkowie wypowiedzieli się jednoznacznie, iż odmowa poddania się sprawdzeniu stanu trzeźwości przez członka SLD jest naruszeniem Karty Zasad Etycznych Sojuszu. Najgłośniejsza sprawa nieetycznych i nieprawnych zachowań miała miejsce w województwie kujawsko-pomorskim, gdzie radni dopuszczali się nadużyć i oszustw. Nie tylko lokalna prasa nie ustawała w tropieniu afer, których bohaterami byli samorządowcy oraz posłowie i urzędnicy z Grudziądza, Bydgoszczy i Inowrocławia. Ocena funkcjonowania władz SLD w Grudziądzu wypadła miażdżąco. Komisja Etyki i Zarząd Krajowy nie szczędzili krytyki. Sprawa zaczęła się od powołania na stanowisko wiceprezydenta Grudziądza Małgorzaty Kufel, pielęgniarki, żony posła, Zenona Kufla. Do jej kompetencji, jako członka Zarządu, należał m.in. nadzór szpitala. Następnie Zarząd Grudziądza odwołał ze stanowiska dyrektora szpitala cenionego w środowisku fachowca. Zarzucono mu, że pobiera kilkanaście tysięcy złotych pensji, podczas gdy placówka przez niego zarządzana tonie w długach. Okazało się, że to pomówienia. Wyszło natomiast na jaw, że to pani Kuflowa, odchodząc ze szpitala, wystawiła zakładowi rachunek na 14 tys. zł za “usługi pielęgniarskie”. Kolejną sprawą był zakup działki budowlanej od miasta w formie bezprzetargowej przez Andrzeja Wietrzykowskiego, szefa Komisji Rewizyjnej Rady Miasta. Komisja Etyki uznała, że działanie radnego może rodzić podejrzenie o związek interesu osobistego z podejmowaną decyzją. Opina o działalności władz SLD w Grudziądzu była tak dalece negatywna, że komisja uznała, iż rekomendowani do władz działacze nie dbają o dobre imię partii, a brak reakcji na to, co się dzieje we władzach, może skutkować rozwiązaniem instancji partyjnej włącznie. I taki właśnie był finał całej sprawy. Dziś w Grudziądzu jest już nowy Zarząd. Równie surowa kara spotkała Henryka Kierzkowskiego, byłego przewodniczącego Zarządu Powiatu SLD we Włocławku i byłego przewodniczącego Rady Kujawskiej Kasy Chorych. Zatrudniał on w kasie działaczy Sojuszu, członków ich rodzin i znajomych, m.in. męża bydgoskiej posłanki, Barbary

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2001, 2001

Kategorie: Kraj