Bobry pod ostrzałem

Bobry pod ostrzałem

Co zrobić, żeby mniejszyć szkody Po opublikowaniu sondy na temat zmiany statusu gatunków w Polsce chronionych, bobra i kormorana („P” nr 22), otrzymaliśmy sporo sygnałów od czytelników, głównie popierających żądania ograniczenia populacji tych zwierząt, a co za tym idzie – szkód wyrządzanych hodowcom ryb i rolnikom, czyli gospodarce. Jeśli chodzi o bobry, powinniśmy wiedzieć, że przez ostatnie 80 lat rozmnożyły się u nas ogromnie. Po I wojnie światowej żyły tylko w dorzeczach dwóch kresowych rzek, Niemna i Prypeci. W 1939 r. naliczono zaledwie 400 sztuk bobrów w Polsce. Po II wojnie zakupiono 26 bobrów na Wschodzie i wypuszczono je na wolność nad Biebrzą i Potokiem Oliwskim. Dziś, po aktywnej reintrodukcji tego zwierzęcia, jego populacja wynosi wiele tysięcy – w 2000 r. było ok. 18 tys. sztuk. Czy to znaczy, że bobry mogą się stać zwierzętami łownymi, jak w XVII-XIX w., kiedy polowano na nie dla futer? Strzelać czy nie strzelać Dziennikarz Adam Wajrak, przeciwny odstrzałowi tych zwierząt, porównał nawet koszty likwidowania szkód wyrządzanych przez bobry z korzyściami, jakie przynoszą środowisku, naprawiając to, co zepsuł człowiek. I wyszło, że bobry są naszymi dobroczyńcami. Wykonują „za nas” pracę wartą ok. 100 mln euro (chodzi głównie o spowolnienie przepływu wód i zapobieganie suszy, ale także

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2013, 24/2013

Kategorie: Kraj