Bunt śpiewaków

Bunt śpiewaków

Dymisja dyrektora odbije się na repertuarze łódzkiej opery i jej pozycji artystycznej

Łódź nie po raz pierwszy przeżywa trzęsienie ziemi w Teatrze Wielkim. Tym razem Zarząd Województwa Łódzkiego zwolnił dyrektora Pawła Gabarę na wniosek skonfliktowanych z nim związkowców, ale sam też znalazł powody finansowe do jego odwołania w środku kadencji.

Gabara był dyrektorem naczelnym Teatru Wielkiego w Łodzi od 16 lipca 2015 r. Przyjechał z Gliwic, miał pełnić funkcję do 31 sierpnia 2019 r. Podpisywanie dyrektorskiego kontraktu na kilka lat ma sens praktyczny i artystyczny. W operze, jak w każdym innym dużym teatrze, praca nad kolejnymi spektaklami wymaga czasu, wielu prób i nakładów. Przedterminowa dymisja to zatem cios w teatr i publiczność. W Łodzi rozgorzały towarzyskie animozje rozdmuchane przez teatralne związki zawodowe poruszone m.in. odmową podwyżek.

Odwołanie w kanikule

Zarząd województwa odwołał dyrektora pod koniec czerwca. Jako powód podano niewłaściwe gospodarowanie finansami teatru oraz konflikt ze związkami zawodowymi. W uzasadnieniu decyzji władze przekonywały, że sytuacja finansowa opery wciąż się pogarszała – pod koniec zeszłego roku teatr miał prawie 1,5 mln zł straty, a w końcu maja już ponad 2 mln.

W internetowych komentarzach od razu replikowano, że Pawłowi Gabarze nie udowodniono żadnych nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem. Zadłużenie opery nie było jego winą, na ujemny wynik składały się m.in. dwie przegrane sprawy sądowe związane ze zobowiązaniami Teatru Wielkiego zaciągniętymi w latach 2007 i 2010, kiedy kierował nim kto inny. A poza tym to niemoralne, że samorząd wojewódzki stawia dyrektorowi zarzut niegospodarności, a wcześniej sam nie wypłacał przyznanych dotacji na działalność tej drugiej co do wielkości sceny w Polsce.

Machina jednak poszła w ruch. Zarząd województwa powierzył kierowanie operą dotychczasowemu zastępcy dyrektora ds. produkcji Krzysztofowi Boguszowi. I tutaj mógł nastąpić niespodziewany zwrot akcji, bo w obronie odwołanego Pawła Gabary stanął wojewoda łódzki prof. Zbigniew Rau. 10 sierpnia uchylił decyzję zarządu województwa z 22 czerwca, dowodząc, że procedury odwoławczej nie przeprowadzono zgodnie z prawem – nie zasięgnięto opinii wszystkich związków zawodowych działających w Teatrze Wielkim ani Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów. W efekcie uchwała odwołująca dyrektora opery została unieważniona, ale w urzędzie marszałkowskim (z przewagą PO) nikt decyzją wojewody z PiS się nie przejął.

Argumenty na próżno

Jedynym, który zareagował na decyzję wojewody, był sam dyrektor Gabara. Na początku września wydał oświadczenie. Wynika z niego, że już trzykrotnie zwracał się pisemnie do Zarządu Województwa Łódzkiego jako organu założycielskiego Teatru Wielkiego w Łodzi, w związku z postępującą od kilku miesięcy destabilizacją pracy. Powołując się na przepisy i tłumacząc, że powierzenie obowiązków dyrektorskich innej osobie jest niezgodne z prawem, zadeklarował, że jest gotów w każdej chwili wrócić do pełnienia swoich obowiązków.

Przedstawił mocne argumenty. Pisał: „W ubiegłym sezonie przygotowany został szczegółowy plan premier i przedstawień oraz innych wydarzeń artystycznych. Przeprowadzone zostały rozmowy z realizatorami; z niektórymi – podpisane umowy. Wystawienie opery G. Rossiniego »La donna del lago« miało być zrealizowane w koprodukcji z teatrem w Lozannie. Układ premier tworzył spójny program artystyczny. Niestety, z narażeniem dobrego imienia Teatru Wielkiego w Łodzi przerwano prace nad długo oczekiwaną premierą »Śmierci w Wenecji« B. Brittena w reżyserii i choreografii Krzysztofa Pastora i pod kierownictwem muzycznym Łukasza Borowicza. Bez podania przyczyny odwołano prezentację baletu »Spartakus« na Festiwalu im. A. Didura w Sanoku. Mam nadzieję, że większą część tych planów uda się jeszcze zrealizować”.

Jakże był naiwny. Marszałek województwa Witold Stępień na oświadczenie zareagował w ten sposób, że na stanowisko p.o. dyrektora powołał tenora Krzysztofa Marciniaka, solistę Teatru Wielkiego, który będzie sprawował funkcję do czasu rozstrzygnięcia zapowiadanego konkursu na nowe kierownictwo opery.

Kto następny?

To nie koniec zawieruchy w łódzkim Teatrze Wielkim. Do dymisji prawdopodobnie zostanie nakłoniony dyrektor artystyczny, młody i bardzo zdolny dyrygent Wojciech Rodek, który – jak się mówi w Łodzi – być może profilaktycznie poszedł na zwolnienie lekarskie. Ten fakt sprawia, że na stronie internetowej www.operalodz.com wciąż figuruje jego nazwisko, choć wróble na dachu opery już ćwierkają, że nowym dyrektorem muzycznym będzie Tadeusz Kozłowski, również znakomity dyrygent, mający przy tym dobre kontakty z zespołem śpiewaków.

Co będzie dalej? Decyzja wojewody o unieważnieniu odwołania dyrektora Gabary została przez władze województwa zaskarżona do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Być może do sądu zwróci się też dyrektor Gabara, ale na sytuację w Teatrze Wielkim nie będzie to już miało wpływu. Awantura odbije się na repertuarze opery, jej pozycji artystycznej i prestiżu, a przecież jeden z najnowszych projektów łódzkiej sceny, wystawienie opery Aleksandra Tansmana „Złote runo”, opiniotwórczy „Opera Magazine” uznał za najważniejsze wydarzenie roku. Teraz ta światowa prapremiera została nominowana do nagrody Koryfeusz Muzyki Polskiej w kategorii muzyczne wydarzenie roku.
Szkoda, że Teatr Wielki w Łodzi tak często nawiedzają kryzysy personalne, zwłaszcza w sytuacji, gdy instytucje artystyczne z trudem zdobywają środki na działalność. Poprzedni dyrektor łódzkiej opery też odszedł niespodziewanie, a historia zwolnień i konfliktów z zespołem jest już bardzo długa. Na przykład śpiewak Kazimierz Kowalski, dyrektor w latach 1991-1994, zamykał się w swoim gabinecie, bo koleżanka słusznej postury odgrażała się, że da mu wycisk. A przecież była to kiedyś wiodąca scena w kraju, z Warszawy do Łodzi i z powrotem jeździł specjalny pociąg wożący stołeczną publiczność na przedstawienia. Dziś, po oddaniu do użytku supernowoczesnego dworca PKP Łódź Fabryczna i skróceniu czasu przejazdu, można by powrócić do tej tradycji. Czy jednak w Łodzi będzie co oglądać i czego słuchać?

PS Podobna sytuacja jest w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Tam dyrektor musi sobie radzić ze strajkiem śpiewaków.

Wydanie: 2017, 39/2017

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy