Nie chodziło o treść, tylko o opakowanie i kolor

Nie chodziło o treść, tylko o opakowanie i kolor

Nawet pod rządami koalicji Kurz-Strache nie będzie w Austrii zwrotu ku autorytaryzmowi

Prof. Anton Pelinka – prawnik, politolog, jeden z najważniejszych komentatorów życia politycznego Austrii i Europy

Jak pan ocenia zakończoną właśnie austriacką kampanię przed wyborami parlamentarnymi?
– To była kampania zawstydzająca i prowincjonalna. Najważniejsze partie ograniczyły się do prostych technik marketingowych. Tym razem, inaczej niż w niemal rocznej kampanii prezydenckiej zakończonej wyborami w grudniu 2016 r., nie chodziło o treść, tylko o opakowanie i kolor.

Zwycięzca wyborów zmienił tradycyjną czerń na turkus. Co oznacza ta zmiana barw i nazwy chadeckiej ÖVP na Listę Sebastiana Kurza – Nową Partię Ludową? Czy jest możliwe, by ten młody polityk przeorientował chadeków w Austrii?
– Te zewnętrzne zmiany, sięgnięcie po inny kolor nie oznaczają wiele dla ÖVP. Czarny właściwie nigdy nie był oficjalnym kolorem tej partii. Turkusowy zaś był elementem kampanii zakończonej sukcesem – to wszystko promocja. Oznacza jedynie, że to już nie jest taka sama stara partia. Natomiast sam Kurz jest produktem starej partii. Obiecał uchronić chadeków przed dalszym spadkiem.

Czy jest możliwe sformowanie poważnej koalicji zwycięskich czarnych/turkusowych z wolnościową FPÖ za cenę oddania np. Norbertowi Hoferowi teki ministra spraw zagranicznych? Wiadomo, że jest członkiem burszenszaftu (męskiego, konserwatywnego związku akademików, odwołującego się do germańskich tradycji) i nie akceptuje np. istnienia austriackiej narodowości.
– FPÖ była już przecież raz w koalicji z SPÖ (1983-1986), potem z ÖVP (2000-2006) i zawsze byli w niej członkowie burszenszaftów. Nie będzie to oznaczało niczego specjalnie nowego. Kiedy FPÖ współrządziła państwem w pierwszych latach po 2000 r., w ciągu dwóch i pół roku straciła dwie trzecie swoich wyborców. Kompromitowała się nieustannie konfliktami wewnętrznymi, sporami, niefachowymi ministrami, niespełnianymi obietnicami. Ale czy pozwoli znowu tak się rozmontować, pozostaje kwestią otwartą.

Czy to faktycznie nowy start z nowym, 31-letnim liderem? Co z tymi starszymi, doświadczonymi politykami?
– Kurz będzie musiał przewodzić rządowi koalicyjnemu, w którym znajdą się partnerzy zainteresowani tym, by nie osiągnął czy nie przypisał sobie zbyt wielkich sukcesów. Nie można też zapominać, że Kurz może i jest młody, ale nie był w życiu nikim innym, jak tylko zawodowym politykiem, przez lata był członkiem rządu, a ostatnio – ministrem spraw zagranicznych.

Jak ta nowa sytuacja w Austrii może współgrać politycznie z Budapesztem, Warszawą, Europą Środkowo-Wschodnią, coraz bardziej nacjonalistyczną, dokonującą zamachów na prawa np. kobiet, ograniczającą wolność kultury?
– Kurz (oraz FPÖ) będą się koncentrować bardziej na państwach wyszehradzkich, a mniej na kierunku Macron-Juncker-Merkel. To nie musi koniecznie oznaczać tendencji autorytarnych, raczej politykę mniej zaangażowaną w Unii Europejskiej, mniej prointegracyjną. Zwrot ku autorytaryzmowi, ograniczanie wolności słowa i wolności prasy, ingerowanie w niezależność wymiaru sprawiedliwości nie nastąpią jednak w Austrii nawet pod rządami koalicji Kurz-Strache.

Wydanie: 2017, 43/2017

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy