W cieniu lampasów

W cieniu lampasów

Pułkownik Chwastek chciał być generałem. Takie marzenia mają i inni oficerowie Obiad drawski raz jeszcze, rokosz w żołnierskiej kadrze czy po prostu indywidualny odruch niezadowolenia pominiętego w awansie oficera? Tzw. bunt płk. Ryszarda Chwastka, do niedawna dowódcy 12. Dywizji Zmechanizowanej stacjonującej w Szczecinie (który zarzucił kierownictwu MON „mafijne metody awansowania” oraz brak dbałości o kadrę), przypadł na moment, kiedy i tak w wojsku – co dla wtajemniczonych nie jest sekretem – atmosferę podgrzewały emocje związane z tradycyjną, coroczną ceremonią mianowania nowych generałów. Od kilku lat data 15 sierpnia, gdy prezydent Rzeczypospolitej wręcza – przy okazji obchodów rocznicy bitwy warszawskiej 1920 r. – nominacje generalskie, jest dla jednych oficerów okazją do świętowania, dla innych czasem goryczy i zawodu, bo wężyki i gwiazdki ich omijają. Jak zatem było z Ryszardem Chwastkiem? On sam zaprzecza publicznie, by kierowało nim przede wszystkim pominięcie drugi rok z rzędu w generalskich nominacjach, kiedy – łamiąc obowiązujące w każdym wojsku reguły – zwołał konferencję prasową i wypowiedział posłuszeństwo ministrowi obrony oraz wyższym od siebie dowódcom. Tłumaczy, że nie chciał pogodzić się z propozycją przeniesienia do Warszawy, do Dowództwa Wojsk Lądowych, a także z oskarżeniami, że niewłaściwie gospodarował

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2002, 32/2002

Kategorie: Kraj