Polisy na fali

Polisy na fali

Już od lutego wiele towarzystw wstrzymywało się od podpisywania polis majątkowych na wypadek powodzi Mądry Polak po szkodzie. Towarzystwa ubezpieczeniowe – przed. Już w lutym, kiedy to po ciężkiej zimie po raz pierwszy zaczęło się mówić o groźbie powodzi, zarządy wielu towarzystw ubezpieczeniowych zaleciły swoim biurom wstrzymanie się od podpisywania polis majątkowych na wypadek powodzi. Inne wyłączyły ten żywioł z ogólnych warunków ubezpieczenia albo zawarły w umowie klauzulę o 30–dniowym okresie zwłoki świadczenia ochrony ubezpieczeniowej. W tej chwili ubezpieczyć się nie można już prawie nigdzie. – Chcemy uniknąć brania odpowiedzialności za sytuacje, w których klient wykupuje polisę tylko dlatego, że „za chwilę” spodziewa się wystąpienia szkody. Klient może dziś wykupić polisę z 30-dniowym okresem karencji działania ubezpieczenia. Stałych klientów, którzy kontynuują ubezpieczenie, te zasady nie dotyczą – informuje Joanna Kitowska, rzecznik Ergo Hestii. Nieubezpieczeni sami zapłacą za straty. Rząd wstępnie wycenia szkody na 10 mld zł. Kliencie, domyśl się sam 38-letniego mieszkańca nowego warszawskiego osiedla, położonego niespełna 2 km od Wisły, nikt nie informował, że może ono zostać włączone w obręb terenów zalewowych, narażonych na podtopienia i zalania. Nie zrobił tego ani deweloper, ani bank udzielający kredytu, ani żadna agencja ubezpieczeniowa. – Gdyby teraz nas zalało, nikt mi strat nie zwróci. Gdybym wiedział, że tak może być, inaczej negocjowałbym i cenę mieszkania, i stawkę, i zakres ubezpieczenia – mówił w dniach, kiedy poziom Wisły urósł do największego od kilkudziesięciu lat. – Powinien domyślić się sam, że kupuje nieruchomość blisko wody – nie bez racji uważa Aneta Styrnik z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, pytana o skargi klientów na działanie towarzystw ubezpieczeniowych. I dodaje: – Ubezpieczyciele są przedsiębiorstwami i muszą działać na rynku skutecznie i racjonalnie, z myślą o ryzyku. To logiczne, że teraz nie można się ubezpieczyć, a jeśli już, to stawki będą bardzo wysokie. Ale założenie, że ubezpieczany sam określa prawdopodobne zagrożenia, już takie oczywiste nie jest. Bo warunki i zakres ubezpieczenia ustala towarzystwo, klient może tylko je przyjąć lub nie. I ewentualnie negocjować cenę. – Zawsze jest tak, że ubezpieczyciel przy polisach dobrowolnych ma prawo odmówić objęcia klienta ochroną, ale to nigdy nie dzieje się bez przyczyny – mówi Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń. – Każdy zakład prowadzi swoją politykę ubezpieczeń. Obowiązkowo muszą ubezpieczać się rolnicy i tu ochrony odmówić nie można. Z ponad 8 mln polis od skutku żywiołów ok. 5,4 mln ubezpieczeń dobrowolnych zawarły osoby prywatne. W kraju liczącym 40 mln mieszkańców to niewiele. Tę uwagę potwierdzają informacje dyrektora Wydziału Edukacji i Informacji Biura Rzecznika Ubezpieczonych, Krystyny Krawczyk. – Do rzecznika wpływają nieliczne skargi na ubezpieczenia majątkowe, ponieważ ubezpieczeń majątkowych w Polsce jest bardzo mało, a świadomość ubezpieczających się jest na niskim poziomie. Jak trwoga, to po polisy – Celem ubezpieczenia jest chronić od wypadków w chwili, kiedy nie ma zagrożenia. Klauzule o wyłączeniu powodzi z zakresu ubezpieczenia lub 30-dniowej karencji zaczęły wchodzić po ciężkiej zimie. Przekalkulowano, ile może być takich szkód, i podjęto takie kroki – wyjaśnia Zuzanna Cajbel z portalu Ubezpieczeniaonline.pl. – Wiele towarzystw podniosło stopień ryzyka dla tej katastrofy i odstąpiło od podpisywania umów w tym zakresie albo wyłączyło z nich powodzie. W ilu umowach ubezpieczenia od szkód spowodowanych żywiołami powódź została wyłączona? Nie wiadomo. Biorąc pod uwagę, że w ogólnych warunkach ubezpieczenia, jakie obejmują polisy, wymienia się powódź standardowo, umów z jej wyłączeniem jest niewiele. Co nie zmienia sytuacji, że liczba dobrowolnych ubezpieczeń z możliwością ubiegania się o odszkodowanie z tytułu powodzi jest niższa niż wszystkich ubezpieczeń majątkowych. Zaledwie 13,5% domów i mieszkań w Polsce posiada polisy ubezpieczeniowe od szkód spowodowanych żywiołami. W Polsce zainteresowanie ubezpieczeniem życiowego dorobku od powodzi rośnie wprost proporcjonalnie do wzrostu poziomu wód w zbiornikach. Kiedy zagrożenie powodzią mija, mija też ochota na dobrowolne płacenie składek. – Od wielkiej powodzi liczba polis z roku na rok rośnie. Mniej więcej 5-10% rocznie, choć zdarzały się lata, w których wzrost sięgał kilkunastu procent – mówi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 22/2010

Kategorie: Kraj