Sklejanie na pograniczu

Sklejanie na pograniczu

To, co PiS niszczy w relacjach polsko-niemieckich, próbują naprawiać samorządowcy na zachodzie kraju   Retoryka antyniemiecka PiS nie jest nowością. Partia regularnie do niej wraca, by mobilizować swój elektorat. Było to widoczne podczas objazdówki prezesa Jarosława Kaczyńskiego po Polsce z końca ubiegłego roku. Niemcy nie schodzili mu z ust. – Chcą Polskę wykorzystać jako szczudła, żeby wydawać się dużo większymi, niż w istocie są – grzmiał na jednym ze spotkań z wyborcami. Stwierdził, że w Polsce jest „partia polska i partia niemiecka”. – I powinna wygrać partia polska. Partia polska musi wygrać – zaznaczał. Na pewno ten ton będzie powracał już do końca kampanii wyborczej. Później zresztą też, nie miejmy złudzeń. – To jest stawka wyborów do polskiego Sejmu. Kto będzie w Polsce rządził: czy będzie rządzić formacja, która myśli i mówi po polsku (PiS), czy będzie rządzić formacja, która mówi i myśli po niemiecku (PO) – rzucił z kolei na jednej z marcowych konferencji prasowych Tomasz Poręba, europoseł PiS. Gdy tak słuchałem występu Poręby i jego kolegów, przypomniała mi się pewna konferencja, na której byłem w październiku zeszłego roku.   Lekcja   – Potrzeba wynikła z naszej dyskusji we wrześniu 2021 r. Po odsłonięciu tablicy Jochena Kleppera na kamienicy, w której się urodził – wspomina Jacek Sauter, burmistrz Bytomia Odrzańskiego, niespełna sześciotysięcznej gminy w województwie lubuskim. To tereny, które przed wojną należały do Niemiec. Tak zrodziła się Polsko-Niemiecka Lekcja Historii. Klepper był jednym z najwybitniejszych niemieckich chrześcijańskich pisarzy XX w. Urodził się w przedwojennym Beuthen an der Oder. Wmurowanie poświęconej mu tablicy wywołało protest części mieszkańców miasteczka. Nielicznej, ale zawsze. Mówili choćby o promocji hitlerowców. Burmistrz stwierdził, że to nieporozumienie i należy pewne sprawy wyjaśnić, bo kiedy ponad 20 lat wcześniej odsłaniał tablicę upamiętniającą pisarza na cmentarzu, protestów nie było. Według niego pokazuje to, że stopniowo cofamy się w procesie pojednania. – Choć wcześniej myślałem, że pewne rzeczy zrozumiał już każdy. Myliłem się – rozkłada ręce Sauter. – I mam o to do siebie pretensje. Burmistrz idzie dalej w ocenach: – Ostatnie lata w kwestii budowania polsko-niemieckich relacji i partnerstwa zostały stracone. Musimy budować w Europie porozumienie i współpracę, przełamywać uprzedzenia, jeśli w przyszłości chcemy uniknąć tego, co wydarzyło się w czasie II wojny światowej. Sytuacja w Ukrainie pokazała, że wojny w naszym regionie nadal mogą wybuchać. A wydawało się, że takie okropieństwa są niemożliwe. To dla nas wszystkich nauczka. Dzięki Polsko-Niemieckiej Lekcji Historii burmistrz poznał Güntera Quiela, szefa Stowarzyszenia Wspierającego Odbudowę Fary w Gubinie, miasteczku na polsko-niemieckim pograniczu. – Niesamowity gość, nasz partner – komplementuje Quiela Sauter. – Godzinami mógłby opowiadać, co udało się zrobić w Gubinie i Guben, a co jeszcze trzeba. Już 30 lat walczy o odbudowę fary. Remont naszego kościoła ewangelickiego pokazuje, że cuda, choć w mniejszym zakresie, się zdarzają. Oddałby serce za rozwój swojego miasta. Jest przykładem tego, czym jest dążenie do pojednania. Bliskość   Jak mówi burmistrz Sauter, w mieście jest dziś wystarczająco dużo roboty z inwestycjami za unijne pieniądze, by mógł uznać, że na organizację tak dużej konferencji nie ma już czasu. Zresztą pokazał te inwestycje Niemcom podczas spaceru zakończonego wizytą w dawnym kościele ewangelickim. Dzięki unijnym pieniądzom powstało tu Centrum Historyczno-Kulturalne Schönaichianum. Wcześniej była tu niszczejąca rudera. – Uznałem, że musimy podejmować takie działania, nie wolno tego zaniechać – tłumaczy. I dodaje: – Nie mam wrażenia, że jako samorządowcy robimy coś za rząd. Myślę, że na dobrych relacjach z Niemcami powinno zależeć wszystkim w Polsce i musimy nad tym pracować. Zwłaszcza my, bo żyjemy w mieście, które do 1945 r. było niemieckie, a Lubuskie sąsiaduje z Niemcami. W tej części Polski jest szczególna wrażliwość na te kwestie. Sauterowi jest przykro, że władza stosuje antyniemieckie zagrywki. – Nie zgadzam się na to – podkreśla. – Mają prawo spierać się o różne rzeczy, mówić o reparacjach, ale trzeba współpracować i przepracować historię, tak jak zrobili to z Niemcami Francuzi. Mam nadzieję, że młode pokolenie powie nam w końcu, że musimy zdjąć klapki z oczu, bo Europa jest jedna.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2023, 2023

Kategorie: Kraj