Co w Platformie drzemie

Co w Platformie drzemie

O Donaldzie Tusku delegaci mówili „jedyny słuszny kandydat”. Tyle że jedni mówili to szczerze, drudzy ironicznie Na korytarzach budynku, w którym na początku czerwca odbywał się kongres Platformy Obywatelskiej, nie słychać było patetycznych rozmów o ideologicznej naprawie Rzeczypospolitej. Teren interesowały bardziej ustawa kominowa, wysokość płac w samorządzie i afery gospodarcze. Kim są i co myślą zwykli platformersi? Po raz pierwszy w dwuletniej historii PO to delegaci głosowali na przewodniczącego ugrupowania. Siłę tej platformowej demokracji osłabia jednak fakt, że liderzy wybrali przewodniczącego już kilka tygodni przed kongresem. Dzięki temu udało się uniknąć gorszących sporów – pretendent do fotela przewodniczącego nie miał z kim się kłócić i rywalizować. O Donaldzie Tusku delegaci mówili „jedyny słuszny kandydat”. Tyle że jedni mówili to szczerze, inni ironicznie. – Tusk? Przecież miał swoją szansę przez ostatnie dwa lata. Nagle przed kongresem obudził się z charyzmą – narzekał w związku z przewidzianym z góry wynikiem wyborów pewien delegat. Anonimowo. W terenie ogromną popularność zdobył jastrząb z Komisji Śledczej, jeden z najinteligentniejszych polityków prawicy, Jan Rokita. – Wolałem Rokitę. Wprawdzie nie podoba mi się, że tak często zmieniał szyldy partyjne, ale w Komisji Śledczej pokazał, że jest facetem piekielnie inteligentnym, zdolnym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 24/2003

Kategorie: Kraj