„Cyganeria” na jeziorze

\”Cyganeria\” na jeziorze

Blisko stąd do zamków królewskich w Bawarii, na Wyspę Kwiatów Mainau, do Lucerny, Insbrucka, Mediolanu i St. Moritz

Vorarlberg to jeden z zakątków Austrii najchętniej odwiedzanych przez możnych tego świata i filmowe gwiazdy. Tutejsze alpejskie trasy zjazdowe lubili i księżna Diana, i Ernest Hemingway. Jednak latem ten najdalej na zachód wysunięty (i najmniejszy – po Wiedniu) kraj związkowy Austrii najbardziej rozsławia Bregenzer Festspiele.
Właśnie w stolicy landu – w Bregencji – działa największa na świecie scena na wodzie. W pejzażu Jeziora Bodeńskiego, przy zachodzącym słońcu niezwykłych walorów przedstawia budowana przez kilka miesięcy wymyślna, zapierająca dech scenografia.
Tego lata, od 17 lipca do 18 sierpnia, gości ściąga z całej Europy \”Cyganeria\” Giacoma Pucciniego. Uczestniczyliśmy w premierze już rok temu – z powodu wysokich kosztów ten sam spektakl prezentowany jest przez dwa kolejne sezony letnie.

Widownia zapełnia się od strony lądu i wody, bo wielu widzów przypływa statkami z Niemiec i Szwajcarii, a pomost, przy którym cumują, sąsiaduje bezpośrednio z ogromną sceną. To, co się dzieje później, wydaje się fatamorganą lub baśnią. Idea takiej prezentacji narodziła się już w 1946 r., ale ta konkretna scena ma 22 lata. To ogromna betonowa wylewka, na której – w zależności od skomplikowania konstrukcji scenograficznych – powstają często już zimą konkretne dekoracje.
Spektakl Pucciniego należy do żelaznych punktów każdej szanującej się opery, choć po jego prapremierze w Turynie w 1886 r. (dyrygował mistrz Artur Toscanini) nie wróżono tak dużej żywotności dzieła. Spektakl w Bregencji nie ma sobie równych. I to nie dzięki artystom światowej sławy. Tutaj bardziej stawia się na młodych, ale bardzo zdolnych. Jednym z głównych wykonawców w ubiegłym roku był np. polski tenor (pracujący obecnie w Hiszpanii i na największych scenach świata), Adam Bronikowski. Artyści znakomicie wpisują się w klimat olbrzymich dekoracji. Ckliwa nieco historia paryskiej bohemy lat 30. XIX w. nabiera w Bregencji rumieńców. Akcja dzieje się na pięciu wielkich krzesłach i trzech stołach wynurzających się z jeziora pod kątem ok. 9 stopni. Blat największego stołu (29×33 m) jest jednocześnie wierną kopią mapy centrum Paryża. Wyrastają z niego wielkie stojaki na pocztówki o wysokości 27 m! Na największej scenie, która przemienia się w kulminacyjnym momencie w kolorowy, tętniący życiem bar, śpiewa i tańczy 150 artystów!
Do każdej z głównych ról przygotowano po trzech artystów, a Wiedeńską Orkiestrą Symfoniczną dyrygują Ulf Schirmer i Richard Jones. Wydaje się, że wszystko odbywa się bez mikrofonów. Zastosowano bowiem najnowsze zdobycze techniki. Dźwięk wędruje najpierw do reżyserki, gdzie jest odpowiednio zmiksowany, i wraca na scenę, skąd odbija się w kierunku widzów. Dzieje się to w ułamku sekundy. Mikrofony i reflektory ukryte są niemal w każdym z elementów dekoracji, przede wszystkim w monstrualnych krzesłach. Każdy spektakl ogląda 6,9 tys. widzów. Jednocześnie w liczącej 30 tys. mieszkańców Bregencji odbywają się tym imprezy towarzyszące, np. występy Teatru Miejskiego Vorarlbergu na scenie pod kościołem św. Marcina, w innym miejscu inscenizacja dramatu muzycznego \”Julietta\” Bohuslava Martinusa, warsztaty sztuki wideo oraz imprezy młodzieżowe typu cross-culture. Każdego roku w festiwalu uczestniczy ok. 200 tys. widzów.
Goście odczuwają międzynarodowy klimat Jeziora Bodeńskiego. Oglądając \”Cyganerię\”, mamy za plecami Szwajcarię i Lichtenstein, po prawej stronie i tu, gdzie jest widownia – Austrię, a w dali, za sceną Niemcy.

Informacje praktyczne
Samolotem można dolecieć do Zurichu lub Monachium (w Bregencji nie ma lotniska). Rejs statkiem z niemieckiego portu Lindau nad Jeziorem Bodeńskim trwa 25 minut. Samochodem z Wiednia jedzie się autostradą przez Linz, Salzburg i Innsbruck. Cena biletu wstępu na \”Cyganerię\” – od 22 do 105 euro (droższe bilety m.in. w weekendy, a zwłaszcza w soboty; z miejscami zadaszonymi). Szatnia wydaje za kaucją ciepłe koce i peleryny!

Elżbieta i Andrzej Lisowscy
Fot. Andrzej Lisowski

Wydanie:

Kategorie: Bez kategorii

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy