Będzie dużo śmiechu, gdy delegacja bystrzyckich „Zapałek” stanie koło autentycznej nalepki z tamtych czasów: „Wróg cię kusi coca-colą”. Dla nich będzie to śmiech przez łzy Ci, którzy idą do pracy na siódmą, muszą minąć kolejkę pod bankiem, gdzie wypłaca się kuroniówkę. Nie wiadomo, jak się zachować. Czy przyspieszyć kroku w rzekomym zaaferowaniu, czy też ukłonić się (sami znajomi, Bystrzyca Kłodzka to małe miasto), zagadać. Ale każde pytanie będzie brzmiało fałszywie, bo jedyne, co interesuje kolejkowiczów, to – czy starczy na dziś pieniędzy, czy znów trzeba będzie jutro ustawić się w coraz dłuższej kolejce. Bo wszędzie wokół zwalniają. Chyba jeszcze najlepiej trzymają się “Zapałki”, choć i tam zostało zaledwie kilkadziesiąt osób; kiedyś było ich 800. W południe, gdy przed bankiem robi się pusto, na starówkę wychodzi miejscowa arystokracja – emeryci i renciści. Wszyscy zazdroszczą im beztroski w wyblakłych oczach. Nie ma większego znaczenia, że wypłaty z ZUS są małe: 600-800 złotych góra. – Ale regularne – dopowiada nerwowo matka z trójką małych dzieci, która przysiadła na ławce koło dziadków. Ma na sobie wyszarzałą kurtkę z amerykańskimi naszywkami i rozkloszowaną spódnicę (moda lata 60.), niechybnie kupione w ciucholandzie. Chętnie się wyżali przed kimś obcym: wyszła z dziećmi na rynek,
Tagi:
Helena Kowalik