Kot na ratunek

Kot na ratunek

Gdyby nie Rudzik, w płomieniach zginęłaby cała 10-osobowa rodzina Penców Gdyby nie kot, w płomieniach zginęłaby cała 10-osobowa rodzina Penców. Jednak o tragedii w małej wsi Bieliniec koło Niska jest głośno nie tylko z powodu Rudzika, który stał się prawdziwym bohaterem, ale także ze względu na wielką solidarność mieszkańców. Zaledwie dziesięć dni po pożarze nie ma śladu pogorzeliska, jest za to w tym miejscu plac budowy. Gdy 20 listopada Pencowie kładli się spać, nawet nie przypuszczali, że to ostatnia noc w ich domu. 40-letni Robert jak zwykle spał z kotem. Z całej licznej rodziny właśnie jego upodobało sobie zwierzę i tylko czekało, by usadowić się na ramieniu swojego pana. Było około pierwszej w nocy, gdy Rudzik zaczął się dziwnie zachowywać. Najpierw delikatnie drapał mężczyznę po twarzy. Ten odepchnął go i chciał spać dalej. Kot jednak nie ustępował, tylko drapał coraz mocniej i zaczął fukać. Robert Penc zdenerwował się i zawołał: – Odejdź, Rudy, ty dziadu zabłocki! Mężczyzna jednak na dobre się rozbudził i wtedy usłyszał, że coś trzeszczy. Na dodatek miał kłopoty z oddychaniem, coś go dusiło. Pomyślał, że to od palenia papierosów, które postanowił rzucić jakieś pół roku temu, ale mu się do tej pory to nie udało. Wyszedł na podwórko i udał się do przybudówki, gdzie mieszkał jego nieuleczalnie chory wujek Zbigniew. – Otworzyłem drzwi, a tam już całe pomieszczenie w ogniu – opowiada. – Nie dało się wejść do środka. Obudziłem wszystkich i wołałem, żeby uciekali, bo dom się pali. Płonący dach walił się już na głowę Darka, który jest uczniem pierwszej klasy budowlanki w Stalowej Woli, obudziło wołanie brata. – Nie minęło pięć minut, gdy wybiegliśmy na podwórko, a dach już zaczął się walić – pamięta tamtą noc. – Jeszcze chwila, a wszyscy zginęlibyśmy w ogniu. Tego samego zdania jest 30-letni Piotr. Jego także obudziły krzyki najstarszego brata. – Gdy otworzyłem oczy, nade mną palił się już sufit – mówi. – To był ostatni moment, by uciec z płonącego domu. Krystyna Penc mieszkała w drewnianym domu razem z synami i niepełnosprawną córką. Dobudowane pomieszczenie zajmował jej ciężko chory brat, którym się opiekowała. Z dnia na dzień było z nim coraz gorzej. Kilka dni przed pożarem wezwała pogotowie, by zabrało go do szpitala. Jednak po kilku godzinach chory został przywieziony do domu. W szpitalu zmienili mu cewnik i dali jakiś zastrzyk. – Teraz to tak myślę, że go chyba na śmierć przywieźli – płacze kobieta. Brata z pożaru nie udało się uratować. Sama doznała szoku i ledwo uszła z życiem. Akurat tej nocy spała razem z półtoraroczną wnuczką, bo synowa poszła rodzić do szpitala. – Usłyszałam, jak syn woła, żeby wstawać, bo dom się pali – przypomina tamte chwile kobieta. – Obudziłam córkę, ona złapała malutką, owinęła ją w koc i uciekła do sąsiadów. Ja jeszcze chciałam coś ratować, sama nie wiedziałam co, ale syn nie pozwolił mi już wejść do środka. Dwa pożary Rodzina Penców dostała zastępcze mieszkanie w sąsiedniej miejscowości Gliniany, w budynku byłej szkoły. Warunki tu nie najlepsze, ale jest przynajmniej dach nad głową. Po mieszkaniu kręci się Rudzik. Duży, biało-rudy kot jest nieufny wobec obcych. W czasie pożaru, gdy tylko obudził swojego pana, wybiegł na podwórko. Nie uciekł jednak daleko, tylko cały czas kręcił się w pobliżu i patrzył, co się dzieje. To dzięki niemu jest jedna, a nie dziesięć ofiar pożaru. – Kot miał u nas zawsze dobrze, ale teraz to będzie miał jak w niebie – zapewnia Krystyna Penc. – Jest u nas od maleńkiego, już cztery lata. W pożarze zginęły dwa koty i piesek. U nas cała rodzina lubi zwierzęta i dzięki zwierzakowi żyjemy. Drewniak, który spłonął, kupiła ponad 20 lat temu za zaoszczędzone pieniądze. Wtedy też spotkało ich nieszczęście, spalił się rodzinny dom pani Krystyny. Teraz jednak stracili wszystko. – Starałam się, jak mogłam, żeby w domu były należyte warunki – mówi kobieta. – Wzięłam meble na raty. Lodówkę zdążyłam dopiero co spłacić, a tu wszystko poszło z dymem. Pani Krystynie trudno wyrazić wdzięczność tym, którzy pospieszyli z pomocą.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 51-52/2007

Kategorie: Reportaż