Czeczenii trzeba długiego leczenia

Czeczenii trzeba długiego leczenia

Nie można zwalczać terroryzmu w Afganistanie i zamykać oczu na działalność takich grup w Czeczenii Rozmowa z Siergiejem Jastrzembskim, pełnomocnikiem prezydenta Rosji ds. polityki informacyjnej – W ciągu ostatnich dziesięciu lat w Czeczenii toczy się druga już wojna. Czeczeńscy partyzanci twierdzą, że nigdy nie ulegną rosyjskiej władzy. A co myśli się na Kremlu? Jest szansa, żeby ostatecznie wygrać tę konfrontację? – Jeśli myśli pan o tych czeczeńskich terrorystach i separatystach, którzy twierdzą, że nigdy się nie poddadzą, którzy organizują ataki na rosyjskie posterunki w Czeczenii i na tamtejsze lokalne władze, lojalne wobec Rosji, to odpowiadam: możemy to zrobić. A stałoby się to znacznie szybciej, gdyby pomagali nam wcześniej wszyscy ci, którzy dzisiaj tak jednoznacznie włączyli się do koalicji antyterrorystycznej. Przez długi czas Rosja pozostawała osamotniona w swojej walce przeciwko agresywnemu terroryzmowi i religijnemu fanatyzmowi. Często nas nie rozumiano, m.in. w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii itd. Ostrzegaliśmy, że czeczeńscy fanatycy snują plany stworzenia kalifatu islamskiego na Zakaukaziu, od Morza Kaspijskiego nawet po Morze Czarne. Że na Kaukazie krzyżują się macki międzynarodowego terroryzmu. Nie chciano słuchać o zagrożeniach, o których teraz wiedzą już wszyscy. – W Czeczenii walczą nie tylko klasyczni terroryści… – …dlatego mówię, że nie można wkładać czeczeńskich bojowników do jednego worka. Na Kaukazie walczą rozmaite grupy, terroryści, separatyści, nacjonaliści itd., mające często bardzo różne cele. Pamiętamy o tym. Ale z drugiej strony, terroryzm czeczeński to najgroźniejszy nasz przeciwnik. W dzisiejszym świecie terroryzm na dodatek nie zna granic. Jeśli wypchniemy terrorystów z Czeczenii, przeniosą się do Gruzji, a jeśli Tbilisi nie zajmie się tym problemem, szybko wrócą na stare miejsce. Ziemia stała się globalną wioską także w tym sensie, że nie sposób obecnie odgrodzić jednego miejsca, zainfekowanego terroryzmem, od innych. Nie sposób wygrać walki z terroryzmem tylko w Czeczenii – bo odcięta głowa odrasta jak u mitycznej Hydry. – Sugeruje pan powiązania czeczeńskich przeciwników Rosji z międzynarodowymi grupami terrorystycznymi? – Wystarczy popatrzeć na przepływy finansowe w systemach bankowych. Jeszcze niedawno z niektórych krajów Bliskiego Wschodu, mających kontakty ze środowiskami terrorystycznymi, napływały do Czeczenii wielkie sumy pieniędzy. Strugi finansowe szły do Czeczenii z tych banków rosyjskich, których zasoby kontrolowane były po części przez zorganizowany świat przestępczy. W tym drugim przypadku już zresztą sobie poradziliśmy – a kierownictwa tych mafia-banków znalazły się w większości w areszcie. – Ponad rok temu publicznie ogłosił pan, że czeczeńscy bojownicy szkoleni są w Afganistanie, że zajmuje się tym organizacja Osamy bin Ladena. Świat potraktował to wtedy jako element wojny propagandowej Moskwy przeciw Czeczenom… – Uprzedzaliśmy już wówczas, że znaczna część bojowników czeczeńskich szkolona jest na terytorium kontrolowanym przez talibów. Przygotowaliśmy wtedy specjalną mapę, na której zaznaczone zostały wszystkie obozy bin Ladena w Afganistanie. Właśnie tam Czeczeńcy uczyli się obchodzenia z bronią, minowania dróg, dywersji. Potem wracali na Kaukaz. Gdyby nie to, nasze wojska znacznie łatwiej pokonałyby czeczeńskie grupy. Ostatnią grupę wysłano na takie szkolenia wiosną tego roku, a celem było przygotowanie oddziału saperów, który wysadzać miał w Czeczenii mosty i budynki. Chcę zresztą powiedzieć, że talibowie – po ogłoszeniu, że wiemy, co dzieje się w Afganistanie – usilnie szukali naszych informatorów. To samo robił bin Laden. Ale szkolić terrorystów nie przestali. Nie tylko dla Czeczenii. Także dla Kosowa, Filipin, Indonezji itd. – Powiedział pan jednak, że w Czeczenii działają zbrojnie nie tylko klasyczni terroryści, ale także ugrupowania separatystyczne, mające inne cele. Czy i z takimi grupami należy prowadzić wyłącznie wojnę? Także w Rosji wielu polityków uważa, że trzeba zacząć z przywódcami irredenty czeczeńskiej nowe rozmowy? – Czeczeńskiego problemu wyłącznie środkami wojennymi rozwiązać się nie da. Dobrze o tym wiemy w Rosji. Taka jest też pozycja kierownictwa kraju, Kremla i rządu. Tylko kompleksowe podejście do tej kwestii, w ramach którego, obok działań zbrojnych, znajdzie się miejsce dla działań gospodarczych, społecznych i politycznych. Gdyby udało się nam jakiś czas temu ostatecznie pokonać wojskowo czeczeńskich przeciwników, byłoby łatwiej. Nie udało się jednak. I teraz cały kłopot w tym, że powinniśmy wszystkie te zadania realizować, przynajmniej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 46/2001

Kategorie: Świat