Czy Religa pomoże Wojciechowskiemu

Czy Religa pomoże Wojciechowskiemu

Gdyby ludowcy mieli większe poparcie w sondażach, byliby atrakcyjni dla LPR czy PiS Janusz Wojciechowski, prezes PSL, postawił na swoim – delegaci na kongres programowy dali mu zielone światło do rozmów z partiami prawicowymi. Nie dość więc, że – czego się spodziewano – nikt nie zaproponował zmiany lidera, to jeszcze Wojciechowskiemu udało się przekonać większość działaczy do skrętu w prawo i rozpoczęcia budowy formacji chrześcijańsko-ludowej. Z Religą czy bez? Właściwie cały VIII Kongres (23.10) był poświęcony debacie, czy PSL powinno podpisać porozumienie z Partią Centrum prof. Zbigniewa Religi. Koncepcję taką lansują Wojciechowski i jego najbliższe otoczenie – Zdzisław Podkański i Zbigniew Kuźmiuk. Twierdzą oni, że PSL musi się zmienić w partię nowoczesną i że może to zrobić tylko na prawicy. Ale politycy PSL boją się eksperymentowania tuż przed wyborami. Na razie odetchnęli z ulgą, bo sondaże pokazują, że przekroczą próg wyborczy. Przekonać działaczy Stronnictwa do sojuszu z Partią Centrum nie będzie łatwo. Centrum jest postrzegane jako ugrupowanie zbyt liberalne jak na gusty ludowców. Wypominają oni, że prof. Religa m.in. ciepło wyraża się o planie Hausnera, jest „stanowczym zwolennikiem niezależności Rady Polityki Pieniężnej i banku centralnego” i ma zdecydowanie lepsze zdanie o UE niż PSL. – Do tego, by zdecydować, z kim pójdziemy, jest jeszcze daleka droga. Kongres zgodził się tylko na prowadzenie rozmów z Religą. Ewentualne połączenie muszą zaakceptować Rada Naczelna, a później Kongres Nadzwyczajny. Wiem, że wiele osób jest temu przeciwnych – zastrzega poseł Eugeniusz Kłopotek. Według niego, prof. Religa chce wykorzystać PSL w przyszłej kampanii wyborczej, lecz poseł widzi w tym też szansę dla Stronnictwa. – Prof. Religa chce kandydować na prezydenta, ale nie ma zaplecza, struktur niezbędnych do prowadzenia kampanii wyborczej. Moglibyśmy iść razem do wyborów parlamentarnych, co ułatwiłby nam dotarcie do niszowych środowisk, tam, gdzie PSL nie ma poparcia. Prof. Religa sprawdzi przy okazji, jak „chodzi” jego nazwisko. A my później zastanowimy się, czy go poprzeć w wyborach prezydenckich – przedstawia plan poseł Kłopotek. – Zdajmy sobie jednak sprawę, że partia Centrum jest niewielka. W wyborach do Parlamentu Europejskiego przeszła niemal niezauważona. Ludowcom nie imponują także dotychczasowe dokonania polityczne profesora. – Jego inicjatywy kończyły się klapą – BBWR, Partia Republikanów czy Ruch 100. Religa jest świetnym lekarzem, ale politykiem miernym. Po co nam ktoś, za kim nikt nie stoi? – słychać było w kuluarach kongresu. – Mam zdrowe serce, jak większość ludowców. W PSL nikomu chirurg nie jest potrzebny – przekonuje Jacek Soska, były poseł Stronnictwa, ekspert od spraw unijnych. – Podczas ostatniej Rady Naczelnej toczyła się gorąca dyskusja na temat prof. Religi. Tylko dwie osoby były przychylniej nastawione do ewentualnego połączenia. Reszta uznała, że rozmawianie oczywiście nic nie szkodzi, ale entuzjazmu dla połączenia nie było. Nie wiem, dlaczego prezes teraz sugeruje, że dostał zielone światło od rady do podpisywania sojuszu – dziwi się jeden z polityków PSL. Prof. Religa nie docenił też poczucia dumy ludowców i uraził ich wysłanym tuż przed kongresem listem, w którym kategorycznie odżegnuje się od współpracy z PSL „ze względu na głębokie różnice programowe”. Było to niezręczne, tym bardziej że list najpierw trafił do mediów, a dopiero później do właściwego adresata, lidera PSL, narażając go tym samym na śmieszność. Nie najlepsze wrażenie sprawiła też wypowiedź profesora, że Stronnictwo będzie godne rozmów z nim dopiero wtedy, gdy pozbędzie się ze swych szeregów tych, którzy mają lewicowe ciągotki. Jedni poczuli się zagrożeni, a drudzy zlekceważeni. Jeszcze więcej emocji wzbudzał pomysł podpisania porozumienia z Arturem Balazsem i resztką działaczy SKL. Balazs to jeden z najbardziej nielubianych przez ludowców polityków. – To on jako pierwszy rzucił hasło wyzerowania PSL – przypomina Jarosław Kalinowski. – Czy niezatapialny w III RP Balazs ma wpłynąć na nasze wody terytorialne i nas zatopić? – pyta obrazowo Ewa Tyszkowska, delegatka z regionu kujawsko-pomorskiego. Stanisław Żelichowski, były minister środowiska, dodaje, że trudno będzie pogodzić PSL i SKL programowo. Balazsowi wypomniano także nie tylko ataki na PSL, lecz także nielojalność wobec PO. W 2001 r. szef SKL dostał się na listach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 45/2004

Kategorie: Kraj