Po spisie powszechnym wiemy, że jest nas o 330 tys. mniej, niż przypuszczano Ostateczne wyniki spisu powszechnego przestają być najbardziej strzeżoną w ostatnich miesiącach tajemnicą Głównego Urzędu Statystycznego. Pół roku trwało samo rejestrowanie danych, materiałów z 3 tys. m sześc. pudełek z formularzami. Dlatego warto podsumować, co na razie wiadomo. Tym bardziej że pierwsze wyniki są już dostatecznie zaskakujące. Jest nas tylko 38,3 mln. Czyli o jakieś 330 tys. mniej, niż przypuszczaliśmy. Przybywa singli, ubywa mieszczuchów Wiadomo, że od 1988 r. przybyło nas tylko 420 tys. Roczny przyrost naturalny w latach 1988-2002 wyniósł 0,07, czyli ponad dziesięciokrotnie mniej niż między 1978 a 1988 r. – To bardzo niebezpieczna granica dla społeczeństwa – ostrzega Wiesław Łagodziński, rzecznik prasowy GUS. Ale spis pokazał też inną ważną rzecz – jest znacznie więcej gospodarstw domowych. 13,8 mln, a nie trochę ponad 12 mln, jak do tej pory przypuszczano. A skoro jednocześnie zawieramy coraz mniej małżeństw, jest tylko jedno wytłumaczenie. Przybyło singli, czyli jednoosobowych gospodarstw. Z jednej strony, żyjemy coraz dłużej i przybywa osób starszych mieszkających samotnie, głównie kobiet po 70. roku życia. Z drugiej strony, coraz więcej młodych ludzi decyduje się na samotne życie. – To będzie miało kolosalne znaczenie dla rynku pracy i dla postaw społecznych. Nowy sposób konsumpcji, podejścia do kultury i rozrywki, inne hobby – dodaje Wiesław Łagodziński. O kolejną niespodziankę nietrudno. Upadła migracja wieś-miasto, a wraz z tym pojawiło się zupełnie nowe zjawisko: powrót z miast na wieś. Stąd nowa kategoria ludzi: mieszkańcy wsi z odzysku. To właśnie dzięki nim, zdaniem socjologów, w najbliższych latach zmieni się oblicze społeczno-intelektualne wsi. Mieszczuchy przywiozą ze sobą nowe wzory zachowań, kariery, inny styl życia. W GUS panuje opinia, że spis 2002 przez wiele lat będzie najlepszą charakterystyką wyżu demograficznego. – 20 lat to wiek, w którym można przenosić góry, a ci ludzie wchodzą właśnie w dorosłe życie. Na początku lat 90. studiowało 409 tys. osób. Dziś to około 1,9 mln. I teraz ich wiedza zacznie przynosić zyski – przekonują. 117 telewizorów, głównie kolorowych, na sto gospodarstw, własna pralka, lodówka, maszyna do szycia, rower. I cztery kółka w blisko połowie gospodarstw domowych. To jednak ciągle za mało, żeby określić poziom cywilizacyjny naszego życia. – Dlatego w spisie pytaliśmy o wodę, światło i gaz. Żeby wiedzieć, ile jest w Polsce mieszkań bez bieżącej wody i kanalizacji – mówi Wiesław Łagodziński. – I tu możemy być bardzo niemile zaskoczeni… Tych przykrych niespodzianek znajdzie się zapewne znacznie więcej. Okazało się na przykład, że deficyt mieszkaniowy jest większy, niż ktokolwiek przypuszczał. Narastał gwałtownie między spisami. Na tysiąc osób przypada teraz jakieś 325 mieszkań, co wśród krajów UE, a także krajów kandydujących plasuje nas na szarym końcu. Wzrosła tylko przeciętna liczba izb w mieszkaniu: z 3,4 w 1988 r. do 3,6 w 2002 r. Pies pogryzł rachmistrza Najgłośniej było wokół pytań o związki nieformalne. Zaraz po rozpoczęciu spisu grupy homoseksualistów protestowały, że w formularzach nie ma rubryki „Podaj orientację”. Przy okazji pytania o dzietność też wybuchła olbrzymia awantura. Ludzi interesowało, dlaczego to pytanie adresowane jest tylko do kobiet, a do mężczyzn już nie. Tylko czego miałoby ono dotyczyć? – W Polsce, gdzie ciągle spada przyrost naturalny, takie pytanie musi wzbudzać emocje – podsumowują w GUS. Podobnie było z pytaniem o migracje albo o faktyczne i formalne miejsce zamieszkania. – Przez wiele lat nasza władza udawała, że jesteśmy społeczeństwem zhomogenizowanym. Już wiemy, że nie jesteśmy – mówi Wiesław Łagodziński. – Można być obywatelem polskim, mieć paszport i dowód, ale czuć się przedstawicielem innej narodowości. Niektóre grupy narodowościowe, Ukraińcy i Białorusini, miały negatywne doświadczenia z sąsiednich krajów. I wydawało im się, że tak samo będzie tutaj. Ludzie ci nie wiedzieli, czy chcą być spisani. Tymczasem jedyną szansą zaistnienia było właśnie spisanie i chyba to zrozumieli. Teraz cała Europa przeżywa renesans świadomości
Tagi:
Paulina Nowosielska









