Ewolucja zapisana w zębach

Ewolucja zapisana w zębach

Witamy olbrzyma: Gigantopithecus Jedna z ostatnich małp człekokształtnych z Siwalików* jest również największa ze wszystkich i właśnie wielkości zawdzięcza swoją nazwę – Gigantopithecus. Jej wiek na tym terenie to ok. 6,5 mln lat, jest więc znacznie młodsza od siwapiteka, ale zarazem starsza od innych gigantopiteków znajdowanych gdzie indziej. Wciąż znamy bardzo niewiele okazów należących do tego rodzaju, najlepszy z nich to pięknie zachowana żuchwa. Choć masywna, jest wyraźnie mniejsza niż u późniejszych przedstawicieli tego rodzaju i nie jest całkiem jasne, czy powinna być zaliczana do gigantopiteka, gdyż może np. należeć do jakiegoś wielkiego potomka siwapiteka. To zresztą jeden z powodów, dla których wolę nazywać go inaczej – Indopithecus. Natomiast niewątpliwym gigantopitekiem jest gatunek Gigantopithecus blacki, znany nie z południowej, ale ze wschodniej Azji (Chiny i Wietnam) z okresu między milionem a 300 tys. lat temu. Chronologia gigantopiteków jest zagadkowa – znamy ich przedstawicieli z początku i końca istnienia tego rodzaju, a w środku jest trwająca 6 mln lat luka. To tylko jedna z tajemnic otaczających ten rodzaj. Inaczej niż w przypadku indopiteka okazy gigantopiteka są dość liczne, ale podobnie jak jego starszy przypuszczalny kuzyn znany jest on tylko z dolnych szczęk (żuchw) i pojedynczych zębów. To naprawdę bardzo dziwne. Duże zwierzęta reprezentowane w materiale kopalnym przez żuchwy i zęby pozostawiały zwykle po sobie także kości kończyn i czaszki, bo duże kości są zarazem bardziej masywne, a przez to łatwiej podlegają fosylizacji. Indopitek, sądząc z rozmiarów jego żuchwy i zębów, był co najmniej równie wielki jak dzisiejsze samce goryli. Wnioskując na podstawie wielkości zębów, można powiedzieć, że gigantopitek był dwu- lub trzykrotnie większy od samców goryli, osiągał masę 500 kg, czyli pół tony (mniej więcej tyle co samce białego niedźwiedzia – największego z naziemnych drapieżników). Chociaż znamy szczątki szokująco wielkich lemurów z Madagaskaru (jeden z nich dorównywał wielkością największym gorylom), to małpa wielkości niedźwiedzia polarnego wykracza poza nasze najśmielsze wyobrażenia. A mimo to i pomimo najpewniej wielkich i masywnych kości tego rodzaju nie znaleziono dotąd żadnych szczątków szkieletu pozaczaszkowego tych gigantów. Może to wynikać po części z okoliczności towarzyszących tym znaleziskom, po części zaś – paradoksalnie – z samej wielkości tych zwierząt. Pierwszy z opisanych okazów gigantopiteka – okaz typowy – to pojedynczy ząb kupiony w aptece w Hongkongu przez G.H.R. von Koenigswalda, wybitnego niemiecko-holenderskiego paleoantropologa z początków XX w. Von Koenigswald przez kilka lat pracował w Holenderskich Indiach Wschodnich (dziś Indonezja) i wiedział o dalekowschodnim zwyczaju sprzedawania w aptekach kopalnych zębów ssaków; nazywano je zębami smoków i używano jako składników tradycyjnych medykamentów. Nadzwyczaj wielkie zęby, jakie znalazł w jednej z chińskich aptek (wraz z licznymi zębami orangutana), skłoniły go do opisania nowego rodzaju. Jako składnik leków sproszkowane smocze kości dodawane są do różnych mikstur i może jest to powód, dla którego nie spotykamy największych kości i fragmentów czaszek. Pojedyncze zęby mieszczą się w niewielkich pojemnikach, które można wystawić na półkach aptecznych, ale z kośćmi kończyn i czaszkami byłoby to trudne. Z aptek pozyskano też setki zębów plejstoceńskich orangutanów, inne pochodzą z jaskiń chińskich i wietnamskich. Znamy też szkielet kopalnego orangutana z jednej z jaskiń wietnamskich. A jednak, mimo ponawianych prób, nikomu nie udało się znaleźć kości długich i fragmentów czaszek gigantopiteka. Czy dlatego, że już wcześniej zostały sproszkowane na potrzeby aptek? Czy może wyglądały tak nietypowo, że nie zaliczono ich do szczątków naczelnych? A może – uznane za kości niedźwiedzi – spoczywają spokojnie w magazynach pekińskiego Instytutu Paleontologii Kręgowców i Paleoantropologii? Bardzo bym chciał móc kiedyś przekopać się przez te kolekcje. Wiele z tego, co można przeczytać o gigantopiteku, to nasze domysły – bo twardych (skamieniałych) dowodów brak. Wielkość ciała to jeden z takich domysłów. Opierając się na rozmiarach zębów, można szacować wielkość gigantopiteka, jak mówiłem, na „potrójnego goryla”. Ale trzeba pamiętać, że w przypadku zębów o grubym szkliwie tkwiących w masywnych szczękach – a to jest przypadek gigantopiteka – zęby są nieproporcjonalnie wielkie w stosunku do masy ciała. Chociaż więc zęby gigantopiteka były co najmniej dwukrotnie większe od zębów goryla, to jego ciało mogło

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2018, 2018

Kategorie: Nauka