Paskudne straganiarstwo wciśnie się wszędzie, gdzie tylko wywęszy zarobek. Nie daruje nawet okolicom cmentarzy. Coraz częściej rodziny przedzierają się na groby bliskich przez budy z dymiącym grillem. Na miejscu można zjeść pieczoną kiełbasę, karkóweczkę, a nawet golonkę i pierogi. A kto niegłodny, zrobi zakupy na wynos. Nie tylko mięsne. Można np. kupić czapeczkę. Dla melomanów może być płyta… z muzyką indiańską. Jak przy cmentarzu na Bródnie, gdzie handlarze nie widzą różnicy między Świętem Zmarłych a targowiskiem. Narzekają tylko, że miejsca na handel mało. I łakomie patrzą na alejki za cmentarnym murem.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy