Kubańska diaspora w USA to duża grupa względnie zamożnych i wykształconych ludzi Pod koniec stycznia w Senacie USA został złożony projekt ustawy znoszącej zakaz podróży na Kubę. To jeden z pierwszych efektów zmiany polityki władz Stanów Zjednoczonych zapowiedzianej w drugiej połowie grudnia 2014 r. jednocześnie przez prezydenta USA Baracka Obamę oraz prezydenta Republiki Kuby Raula Castro. Zgodnie z zawartym wtedy porozumieniem nie tylko złagodzone zostałyby obostrzenia związane z podróżowaniem na Kubę, ale także łatwiejsze stałyby się przesyłanie pieniędzy na wyspę oraz dostęp do amerykańskiego systemu finansowego. Zapowiedziane kroki – mające zakończyć trwający przeszło pół wieku stan ostrego konfliktu między oboma państwami – wywołały skrajnie negatywne reakcje… amerykańskich polityków kubańskiego pochodzenia. Senator Robert Menendez, demokrata z New Jersey, uznał, że działania te stanowią niebezpieczny precedens, którego efektem będzie dalsze nękanie kubańskiej opozycji przez władze w Hawanie. Senator Marco Rubio, republikanin z Florydy, wymieniany wśród potencjalnych kandydatów na prezydenta w 2016 r., stwierdził, że postawy administracji Obamy nie da się wytłumaczyć, ponieważ „Kuba, tak jak Syria, Iran i Sudan, wspiera terroryzm”. Ted Cruz, republikański senator z Teksasu i jedna z gwiazd Tea Party, ocenił, że odwilż doprowadzi do wzmocnienia dyktatury na Kubie i osłabienia pozycji Stanów Zjednoczonych na świecie. Bob Menendez, Marco Rubio i Ted Cruz to przedstawiciele establishmentu diaspory kubańskiej w USA, która do tej pory nadawała ton amerykańskiej polityce wobec wyspy. Działania podjęte przez prezydenta Obamę okazały się wielką zmianą nie tylko dla Kuby, ale i dla tejże diaspory. Prężni, wykształceni, bogaci Według oficjalnych szacunków US Census Bureau, w 2012 r. w Stanach Zjednoczonych mieszkało 1,832 mln osób pochodzenia kubańskiego, a ich liczba od 2000 r. wzrosła aż o 47,6%. Kubańczycy stanowią trzecią największą grupę wśród ludności USA pochodzenia latynoskiego (tzw. Hispanics), po Meksykanach (33,67 mln) i Portorykańczykach (4,86 mln). Chociaż imigranci to ok. 13% populacji Stanów Zjednoczonych, w przypadku Kubańczyków ich udział jest znacznie wyższy – ponad 60% mieszkających w Stanach osób pochodzenia kubańskiego urodziło się za granicą. Imigranci nieustannie napływający z Kuby do USA dołączają do już mieszkającej tu rodziny, kuzynów, sąsiadów albo znajomych ze starego kraju. Nic dziwnego, że ta diaspora jest bardzo skoncentrowana geograficznie – ponad dwie trzecie Kubańczyków żyjących w Stanach Zjednoczonych mieszka na Florydzie, większość w Miami. Inną cechą wyróżniającą tę grupę jest wykształcenie. W 2008 r. aż jedna czwarta wszystkich mieszkających w USA Kubańczyków powyżej 25. roku życia miała dyplom licencjata lub wyższy, podczas gdy dla całej populacji latynoskiej wskaźnik ten wynosił zaledwie ok. 13%. Ponad 58% osób pochodzenia kubańskiego mówi biegle po angielsku lub porozumiewa się tym językiem również w domu z rodziną. Poziom wykształcenia przekłada się na sytuację materialną – w 2008 r. w biedzie żyło 13,2% ludności pochodzenia kubańskiego. To niewiele więcej, niż wynosił wskaźnik dla ogółu populacji USA (12,7%) i znacznie mniej niż w przypadku całej ludności hiszpańskojęzycznej (20,7%). Prawie 60% Kubańczyków żyjących w Stanach jest właścicielami domów, w których mieszka. Wynik ten zbliża się do średniej krajowej (66,6%) i znacznie przewyższa średnią dla ludności latynoskiej (ok. 49%). Kubańczycy mieszkający w USA to grupa bardzo prężna pod względem gospodarczym. W 2007 r. prowadzili oni ponad 32 tys. przedsiębiorstw, które zatrudniały prawie ćwierć miliona osób i obracały dziesiątkami miliardów dolarów. W tym czasie działało także niemal 219 tys. firm jednoosobowych będących własnością Kubańczyków. Dzieci rewolucji Chociaż imigracja z Kuby do Stanów Zjednoczonych ma długą tradycję, to wydarzeniem, które w największym stopniu wpłynęło na kształt diaspory kubańskiej w USA, była rewolucja z lat 50. XX w. W jej efekcie doszło do obalenia brutalnej dyktatury wspieranego przez Stany Zjednoczone gen. Fulgencia Batisty i przejęcia władzy przez Fidela Castro. Pierwszą falę imigracji, która dotarła do wybrzeży amerykańskich, stanowili zwolennicy i współpracownicy Batisty, zwykle ludzie z klasy średniej i wyższej. Właśnie z myślą o nich w 1966 r. Kongres uchwalił Cuban Adjustment Act, ustawę, która nadawała wszystkim Kubańczykom przybyłym do Stanów Zjednoczonych po 1 stycznia
Tagi:
Jan Misiuna









