Historia nigdy nie jest czarno-biała

Historia nigdy nie jest czarno-biała

Dlaczego ludzie Polski Podziemnej budowali PRL Polityka historyczna lansowana w III RP przedstawia czarno-biały obraz państwa polskiego z lat 1944/1945-1989, odmawiając przy tym temu państwu polskości. Zgodnie z tą wizją środowiska Polski Podziemnej i II RP były w całości przeciw powojennej władzy – jako „żołnierze wyklęci” i ofiary terroru stalinowskiego. Posunięto się zresztą dalej – stworzono zupełnie nieprawdziwy obraz całego społeczeństwa zjednoczonego w oporze przeciw „narzuconemu systemowi”, który miała legitymizować rzekomo garstka „zdrajców i agentów obcego mocarstwa”. Tymczasem historia nigdy nie jest czarno-biała. Przeważnie bywa skomplikowana i wielowątkowa. Komuniści nigdy by nie zbudowali nowego państwa, gdyby nie zaangażowanie kadr z II RP i uczestników konspiracji niepodległościowej z czasu wojny. Skoro różne środowiska, odległe od ideologicznego i politycznego oblicza powojennej władzy, włączyły się aktywnie w powojenną rzeczywistość, to znaczy, że widziały w niej także elementy pozytywne. Nie był to z ich strony wyłącznie realizm oparty na kalkulacji, że z silniejszym nie wygramy. W ocenie tych ludzi i środowisk Polska pojałtańska musiała stwarzać warunki do przetrwania i rozwoju narodu w nowych realiach geopolitycznych. A skoro tak, to malowanie dziejów PRL jedynie czarną barwą i przypisywanie osobom zaangażowanym w tamten ustrój wyłącznie złych motywacji jest nieprawdą. Cała konstrukcja czarno-białego antykomunizmu, na której uformowano politykę historyczną III RP, jest wielkim fałszem. Faktem jest, że wielu członków podziemia niepodległościowego z okresu okupacji niemieckiej, nawet tych, którzy po wojnie w działalności antykomunistycznej nie uczestniczyli i nie chcieli prowadzić walki zbrojnej z nową władzą, stało się ofiarami represji stalinowskich. Nie oznacza to jednak, że ich postawa była błędna i że ponieśli klęskę. Chodziło im bowiem nie o siebie, ale o naród, który musiał przetrwać w nowych warunkach geopolitycznych i ustrojowych. Trudna powojenna rzeczywistość przyniosła zagrożenia związane z autorytarnym charakterem nowego ustroju (w okresie stalinizmu zbliżonym do totalitarnego) i wynikającym stąd łamaniem praw obywatelskich oraz ograniczoną suwerennością państwa. Z drugiej strony zaszły wtedy doniosłe zmiany, które nie byłyby możliwe w innej niż pojałtańska konstelacji geopolitycznej i które były wcześniej marzeniem wielu środowisk niekomunistycznych, takie jak powrót na ziemie piastowskie czy reformy umożliwiające awans społeczny warstw wykluczonych. Dlatego wielu niekomunistów postanowiło podjąć wyzwanie i włączyć się w powojenną odbudowę kraju, w jego życie gospodarcze, naukowe, kulturalne, a nawet polityczne. Nie po to, żeby budować komunizm, ale by wesprzeć te powojenne przemiany, które postrzegali jako zgodne z polską racją stanu lub oczekiwaniami społeczeństwa. Ziemie Odzyskane ważniejsze niż ustrój Jednym z pierwszych środowisk niekomunistycznych, które przyjęły taki punkt widzenia, była Organizacja Ziem Zachodnich „Ojczyzna”, zrzeszająca podczas okupacji niemieckiej środowiska katolicko-narodowe w Wielkopolsce. 15 lipca 1945 r. – w rocznicę bitwy pod Grunwaldem – kierownictwo „Ojczyzny” podjęło decyzję o rozwiązaniu się, wyjściu z konspiracji i zaangażowaniu w legalną pracę na rzecz powrotu Polski nad Odrę i Bałtyk. Tak postanowiła Rada Polityczna „Ojczyzny” w składzie: dr Zdzisław Jaroszewski, Maria Kiełczewska, Juliusz Kolipiński, ks. Karol Milik, Jan Jacek Nikisch, ks. Maksymilian Rode, Kirył Sosnowski, Stanisław Tabaczyński, Alojzy Targ i prof. Zygmunt Wojciechowski. Pomimo obcości ideologicznej nowej władzy uznali oni, że kwestia powrotu Polski na Ziemie Zachodnie i Północne jest ważniejsza od stosunku do powojennego ustroju. Jest wymogiem polskiej racji stanu, ponieważ historia stworzyła Polsce niepowtarzalną szansę przekreślenia po 700 latach niemieckiego Drang nach Osten. Działacze „Ojczyzny” objęli wiele stanowisk w Ministerstwie Ziem Odzyskanych, Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Polskim Związku Zachodnim, mediach, ruchu wydawniczym oraz szkolnictwie wyższym i średnim. Byli to: Władysław Czajkowski – podczas wojny dyrektor Biura Zachodniego Delegatury Rządu na Kraj, w latach 1945-1947 wiceminister w Ministerstwie Ziem Odzyskanych; Leopold Gluck – dyrektor departamentu ekonomiczno-socjalnego MZO, a po śmierci Czajkowskiego wiceminister w MZO; Edmund Męclewski – podczas wojny współpracownik Delegatury Rządu na Kraj, w MZO dyrektor biura komitetu ds. zagranicznych; Edward Quirini – dyrektor departamentu administracji publicznej w MZO; Józef Guranowski, Tadeusz Kołodziej, Wiktor Leśniewski i inni. W 1949 r., na fali narastającego stalinizmu, kierowane przez Władysława Gomułkę Ministerstwo Ziem Odzyskanych zostało zlikwidowane. Nie przekreśla to jednak jego ogromnych dokonań ani

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2021, 2021

Kategorie: Historia