Iran nad Wisłą

Iran nad Wisłą

Mówi się, że Iran to kraj tyranii, fundamentalistyczny, ale przecież są tam nieporównanie większe swobody niż w Arabii Saudyjskiej, nie mówiąc o Iraku Rozmowa z Wojciechem Giełżyńskim – reporter, rektor Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia, autor około 60 książek. – Jakie jest tempo życia społecznego w Iranie? W roku 1979 wybuchła tam rewolucja, która obaliła szacha i stworzyła państwo teokratyczne. Teraz wybory prezydenckie zdecydowanie wygrał Chatami, który otwiera Iran na Zachód. Co się dzieje w Iranie? – Jeździłem do Iranu w latach 70., 80. i 90. I to, że ten kraj się zmienia widać już w samolocie. W czasie rewolucji Chomeiniego, gdy samolot lądował w Teheranie, wszyscy pasażerowie zaczynali się głośno modlić. „Allach-akbar, Allach-akbar”, cały samolot składał pokłon Allachowi. Teraz, gdy samolot zbliża się do lądowania, nie ma żadnych modłów. Panie zmazują makijaż i zakładają chustki. I jeszcze jedno, lądując w Teheranie, lądowałem w tłumie Irańczyków- obywateli USA odwiedzających ojczyznę… Kilka miesięcy temu byłem na cmentarzu Beheszt-e-Zahra, w mauzoleum-meczecie, w którym leży ciało Chomeiniego, dzień przed rocznicą jego śmierci. W meczecie było ze 20 tys. ludzi. Więc zapytałem, ilu wiernych będzie tu jutro. “Bardzo dużo – usłyszałem – może milion?”. Tyle ludzi przychodziło tam

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2001, 25/2001

Kategorie: Wywiady