Jeden dzień z życia więźnia

Jeden dzień z życia więźnia

Niektóre cele przypominają klatki z drapieżnikami w zoo, inne – przedwojenne burdele lub targowiska z narkotykami Więzienie wywołuje strach. Dla więźniów to ciasny świat otoczony murem i krótsza lub dłuższa przerwa w życiorysie. Dla większości skazanych to autentyczna szkoła przetrwania. Ten zamknięty świat jest bezwzględny, przepełniony agresją, wrogi i despotyczny. – Jedne cele przypominają klatki z drapieżnymi tygrysami w zoo – opisuje barwnie naczelnik zakładu karnego, proszący o anonimowość. – Drugie – przedwojenne burdele lub targowiska z narkotykami… Głodny więzień jest zły W każdym ze 158 więzień i aresztów śledczych kolejny dzień zaczyna się o godz. 6.00. Ożywiają się więzienne korytarze. Słychać odgłosy otwieranych krat, zasuw, mrugają judasze. Otwierają się drzwi wieloosobowych cel i oddziałowy krzyczy: – Zabierać łachy! Wyznaczony więzień zabiera do celi wystawione na noc na korytarz taborety z ułożonymi na nich ubraniami. Kiedy drzwi znów się zamykają, jest czas na poranną toaletę. Apel odbywa się 30 minut później. Wtedy sprawdza się liczbę osadzonych oraz ich stan zdrowia. Więźniowie stają w celi na baczność, a starszy celi składa meldunek: – Melduję skazanych na porannym apelu. Wszyscy obecni!

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 19/2018, 2018

Kategorie: Kraj