Prokurator w RUCH-u

Prokurator w RUCH-u

Kierownictwo największego kolportera pokazało, jak można wyprowadzać pieniądze do prywatnych kieszeni Ruch SA, wielka spółka skarbu państwa zajmująca się kolportażem prasy, po wygranych przez AWS wyborach dostała się w ręce dwóch grup – „Spółdzielni”, czyli ludzi ówczesnego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, oraz ZChN. Dziś nowy zarząd co chwila odkrywa w dokumentacji spółki kolejne papiery, świadczące, że Ruch traktowany był przez zwycięzców jak dojna krowa. Ruch służył „Solidarności” oraz działaczom prawicy jako bank, w którym można było otrzymać bezzwrotną pożyczkę, a także jako miejsce dobrego zatrudnienia. Z Ruchu do prawicowych organizacji – czy to w formie darowizn, czy sponsoringu – wyciekły setki tysięcy złotych. Spółka poniosła straty, zatrudniając na najważniejszych stanowiskach działaczy ugrupowań prawicowych. I będzie dalej ponosiła – z częścią z nich zawarto umowy na czas określony, nawet na cztery lata, więc nie można ich zwolnić. Część nadal ukrywa się na zwolnieniach lekarskich. Takim przykładem jest działacz ZChN, były dyrektor Oddziału Wielkopolskiego, Piotr Walerych. Dotknęła go dziwna choroba, która nie przeszkadza mu uczestniczyć w posiedzeniach Sejmiku Samorządowego, którego jest radnym, czy też w audycjach radiowych i telewizyjnych. Ruch jako bank, czyli pożyczka za pół miliona Chyba najwcześniej światło dzienne ujrzała sprawa pożyczki udzielonej przez Ruch Fundacji Gospodarczej NSZZ „Solidarność”. Już 26 października 2001 r. dokumenty w tej sprawie przekazane zostały prokuraturze okręgowej. Dziś prokuratura prowadzi postępowanie karne przeciwko dwóm byłym członkom Zarządu Ruchu – Markowi Czarneckiemu i Jackowi Czeladce. Wszystko zaczęło się 8 lipca 1999 r., kiedy zarząd spółki jednogłośnie zaakceptował wniosek Jacka Czeladki dotyczący udzielenia pożyczki Fundacji Gospodarczej NSZZ „Solidarność” w wysokości 500 tys. zł. Umowę o pożyczce tego samego dnia podpisali Czaladko i Czarnecki. W umowie ustalono, że pożyczka zostanie spłacona do 31 października 1999 r., a jej zabezpieczeniem był zastaw rejestrowy w postaci podręczników i ćwiczeń „Zaplanuj karierę” na kwotę 387 tys. zł oraz (na pozostałą część) weksel in blanco. Już w dniu podpisywania umowy wiadomo było, że jest ona zawierana wbrew wszelkim zasadom. Po pierwsze, statut spółki nie przewidywał udzielania pożyczek obcym jednostkom organizacyjnym. Po drugie, pożyczając pieniądze, zarząd nie wykonał podstawowej czynności każdego kredytodawcy: nie dowiedział się, jaka jest sytuacja finansowa Fundacji Gospodarczej NSZZ „Solidarność” i jej zdolność do spłaty pożyczki. Nie sprawdził też, ile w rzeczywistości jest wart zastaw rejestrowy, czyli owe książki, oraz jakie zabezpieczenie ma weksel in blanco. Zarząd pożyczył więc pół miliona praktycznie na piękne oczy. I w ten sposób, jako niemądry kredytodawca, został potraktowany. Bo Fundacja „Solidarności” nie spłaciła pożyczki, za to pod koniec 1999 r. zwróciła się z prośbą o wynegocjowanie ugody w sprawie spłat. Ostatecznie do 8 marca 2000 r. oddała 100 tys. zł. Zaś 20 marca dostarczyła do Biura Zarządu Ruchu książki stanowiące ów zastaw rejestrowy. Książki fundacja wyceniła na ponad 460 tys. zł. 14 kwietnia Jacek Czeladko podjął decyzję, że Ruch kupi te książki od fundacji, a sprawa spłaty reszty pożyczonej sumy – a w zasadzie odsetek – będzie przedmiotem negocjacji. Ówczesny prezes zarządu, Marek Czarnecki, skierował więc 31 lipca 2000 r. pismo do fundacji, w którym informował, że Ruch przyjął książki jako część rozliczenia pożyczki oraz domagał się spłaty reszty odsetek w wysokości 72 tys. zł. Na pismo fundacja odpowiedziała wnioskiem o ich umorzenie, na co prezes Czarnecki 8 sierpnia wyraził zgodę. Tak więc na umowie z Fundacją Gospodarczą NSZZ „Solidarność” Ruch wyszedł następująco: pożyczył 500 tys. zł, w zamian dostał 100 tys. oraz stertę książek, np. „Zaplanuj karierę” albo „Poradnik młodego recytatora” czy też poświęcone pracy w azbeście. Książki ometkowano i skierowano do sprzedaży. Sprzedano ich 1567 egzemplarzy, za łączną kwotę 20,5 tys. zł. Ruch jako sponsor, czyli kochamy NZS W świetle innych działań Ruchu pożyczka udzielona Fundacji „Solidarności” jawi się jako bardzo skomplikowany sposób przekazywania państwowych pieniędzy do organizacji tworzących układ rządzący. W wielu przypadkach robiono to znacznie prościej – poprzez sponsoring i darowizny. Od grudnia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2002, 2002

Kategorie: Kraj