Cichy morderca

Szkodliwe substancje chemiczne czyhają w chlebie, gumie do żucia, mleku, a nawet… w podpaskach W domu, w biurze, jedząc, myjąc się czy nawet śpiąc, cały czas jesteśmy narażeni na działanie szkodliwych substancji chemicznych. Najczęściej nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Pojęcie środowisko naturalne jest co najmniej mylne. Według badań naukowców, czegoś takiego już po prostu nie ma. Wolne od zmian cywilizacyjnych nie są nawet te rejony, w których człowiek nie buduje fabryk, nie zatruwa powietrza spalinami samochodowymi, nie stosuje nawozów sztucznych, aby podnieść plony. Duże stężenie rakotwórczych związków fluoropochodnych odkryto w organizmach… niedźwiedzi polarnych, delfinów, wielorybów, bałtyckich fok i orłów bielików. Białuchy z rzeki św. Wawrzyńca w USA były tak bardzo skażone zanieczyszczeniami, że ich ciała trzeba było traktować jak niebezpieczne odpady. „O ile w latach 60. u ssaków morskich wykrywano tylko pięć związków z grupy chlorowcopochodnych węglowodorów i rtęci, dziś u tych samych gatunków występuje ponad 265 substancji toksycznych pochodzenia organicznego oraz 50 nieorganicznych związków chemicznych”, czytamy w najnowszym raporcie WWF na temat substancji toksycznych. Oczywiście, problem dotyczy nie tylko zwierząt. W ciele człowieka można dzisiaj znaleźć do 300 syntetycznych związków chemicznych. W 2002 r. dzięki badaniom przeprowadzonym na zlecenie WWF w Wielkiej Brytanii okazało się, że wszyscy poddani testom mieli we krwi mieszankę niebezpiecznych związków z grupy PCB, OCP i PBDE. Związki PFOS i PFOA (z grupy perfluorowęglowodorów) odkładają się we krwi większości Amerykanów. Polibromowane środki zmniejszające palność występują w mleku karmiących matek zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie. W badaniach prowadzonych w kraju wykazano, że w organizmach Polaków jest około 50 trucizn, w tym 15 dioksyn i furanów oraz najbardziej toksyczna substancja stworzona przez człowieka – TCDD. Doszukano się również takiej klasyki jak: ołów, fenol, węglowodory policykliczne, rtęć, owadobójczy lindan, grzybobójczy pięciochlorofenol, arsen, kadm, DDT i polichlorek dwufenylu. Niestety, przepływ substancji toksycznych jest tak duży, że nie ustrzeże się przed nimi nawet ten, kto mieszka z dala od cywilizacji plastikowej butelki. Trudno temu się dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że produkcja środków chemicznych wzrosła w ostatnich latach aż 400-krotnie. Jeszcze w latach 30. do rąk człowieka trafiało ok. 1 mln ton środków chemicznych rocznie. W 2000 r. wyprodukowano już 400 mln ton substancji chemicznych! Wiele z nich nie jest jeszcze wystarczająco przebadanych, aby móc wykluczyć zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwierząt i roślin. W wielu przypadkach dopiero po kilku- czy kilkunastoletnim stosowaniu danych środków okazywało się, jak bardzo są groźne (DDT, PCB, TBT). Tak się stało np. z aluminium (glinem), które w świetle ostatnich badań pustoszy, łącząc się z innymi związkami chemicznymi, system nerwowy – przyczynia się m.in. do zaników pamięci, powoduje też nadmierną łamliwość kości. Szkodliwe związki glinu przenikają z aluminiowych naczyń do gotowanego pożywienia, podczas pieczenia w folii aluminiowej, uwalniają się także do produktów przechowywanych w opakowaniach powlekanych folią oraz z puszek. Zawartość glinu w koncentracie pomidorowym w puszce po trzech miesiącach przechowywania wzrasta aż o 200%, po pół roku aż o 600%. Glin jest również dodawany jako dodatek do produktów spożywczych. Gdzie one są Sorbitol, mannitol, aspartam, acesulfam K), stabilizator E422, barwnik E-171, substancja glazurująca E903, przeciwutleniacz E320 – to nie jest treść magicznego zaklęcia czy futurystyczny poemat, ale skład… gumy do żucia. Napis kończy się wyróżnionym ostrzeżeniem: spożycie w nadmiernych ilościach może wywołać efekt przeczyszczający. Budująca nie jest też lektura etykietek napojów kolorowych, serków czy jogurtów. Środkami chemicznymi nafaszerowane są także lśniące różowym połyskiem szyneczki, pulchny chleb, niepsujący się nawet po tygodniu od kupna, czy kuszące błyszczącą skórką owoce. Zresztą mało komu chce się wczytywać w opakowania nie tylko produktów spożywczych, lecz także np. tamponów. A kto z nas oddając pranie do czyszczenia chemicznego, docieka, jakimi środkami chemicznymi zostało to ubranie nasączone? Wreszcie nawet jeśli przeczytamy informacje o składzie chemicznym np. cukierków, to z reguły i tak nie wiemy, która z wymienionych substancji jest szkodliwa. WWF jest szczególnie zaniepokojony trzema rodzajami substancji będących dzisiaj w codziennym użytku. Chodzi o związki, które: – są bardzo trwałe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2004, 2004

Kategorie: Ekologia