Kampania na cenzurowanym

Kampania na cenzurowanym

Wszystkie komitety wyborcze zlekceważyły przepisy dotyczące finansowania kampanii prezydenckiej. Teraz twierdzą, że przyczyna tkwi w ordynacji Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła wszystkie 21 sprawozdań komitetów wyborczych kandydatów na prezydenta. Czy oznacza to, że kampania prezydencka miała nielegalne źródła finansowania? Czy zlekceważono przepisy finansowe? Pełnomocnicy komitetów bronią się, mówiąc o drobiazgowości i nadmiernym sformalizowaniu stanowiska PKW oraz o zbyt rygorystycznych i nieżyciowych przepisach ustawy. Błędy są jednak oczywiste, a kary mało dotkliwe. W najgorszym wypadku kończy się na grzywnie 100 tys. zł. Przeciwdziałać korupcji – PKW nie ocenia wagi przewinień, lecz bada zgodność przedstawionych sprawozdań z ustawą o wyborze prezydenta RP, a każde z nich zawierało naruszenie zasad finansowania – mówi Miłosz Wilkanowicz, ekspert Krajowego Biura Wyborczego. – Przepisy muszą być szczegółowe, by zapobiegały korupcji i nadużyciom. Komitety wyborcze zakładają nie dzieci, lecz fachowcy. Skoro ustawa mówi o konieczności obracania pieniędzmi z konta bankowego, nie z kasy, to jest jasne i przejrzyste. Nowe zasady finansowania kampanii prezydenckiej obowiązywały po raz pierwszy. Poprzednie przepisy z 1990 r. mówiły jedynie o zakazie finansowania kampanii z budżetu państwa i o konieczności złożenia sprawozdania z poniesionych wydatków. Nie przewidziano natomiast żadnych sankcji karnych. Po znowelizowaniu ustawy niezłożenie sprawozdania może być karane nawet pozbawieniem wolności do dwóch lat. Dlatego tym razem wszystkie komitety wywiązały się z tego w terminie, ale dokumenty świadczyły o naruszeniu przepisów dotyczących finansowania. Darczyńcy Krzaklewskiego “pod lupą” Najwięcej wątpliwości budzi sprawozdanie finansowe komitetu Mariana Krzaklewskiego. Na polecenie ministra sprawiedliwości sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Tarnowie. – Analizujemy trzy wątki dotyczące finansowania kampanii prezydenckiej Mariana Krzaklewskiego – mówi prokurator Antoni Kura, szef Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. – Pierwszy dotyczy tego, czy Polski Koncern Naftowy Orlen finansował kampanię wyborczą tego kandydata i z jakich środków, drugi – udziału i ewentualnego finansowania działalności sztabu przez KGHM Polska Miedź i trzeci – wyjaśnienia okoliczności wpłat-darowizn od osób prywatnych, z których część nie potwierdza tych wpłat. Prokurator Kura przyznaje, że trzeci wątek jest najobszerniejszy i najbardziej skomplikowany, bo wątpliwości dotyczą aż trzech tysięcy osób, które łącznie miały darować na kampanię Mariana Krzaklewskiego 7 mln zł. Z pierwszych 200 przesłuchanych aż 150 zaprzeczyło, że dokonało jakichkolwiek wpłat na kampanię wyborczą. By przesłuchać wszystkich świadków, tarnowska prokuratura korzysta z pomocy prawnej 40 prokuratur w całej Polsce. Dopatrzono się również, że 10 osób figurujących jako darczyńcy zmarło jeszcze przed 2000 rokiem. Wątpliwości wzbudziły przekazy pocztowe wypełnione tym samym charakterem pisma, opiewające na kwotę w tej samej wysokości i wpłacone w jednym miejscu, tego samego dnia. – Śledztwo jest ciągle w fazie początkowej, wystąpiliśmy z wnioskiem o przedłużenie go do końca sierpnia – mówi prokurator Kura. – Musimy przesłuchać wiele osób, zbadać wiele dokumentów, a nawet wystąpić do sądu o zwolnienie z tajemnicy służbowej dziennikarzy, którzy ujawnili fakty będące przedmiotem śledztwa. Obecny stan nie pozwala nam na postawienie komukolwiek zarzutów. Marian Krzaklewski nie wypowiada się w tej sprawie. – Nic nie wiem o finansach – ucina i odsyła do szefa komitetu, Andrzeja Szkaradka, a ten do rzecznika sztabu, Kajusa Augustyniaka. Szkaradek mówi jednak, że spokojnie czeka na wynik śledztwa i ma nadzieję, że postępowanie wyjaśni wątpliwości. Nie wie, kto i dlaczego wpłacał zakwestionowane sumy, zapewnia, że komitet nie miał z tym nic wspólnego. Nie miał też możliwości sprawdzenia, skąd pochodzą pieniądze. A w sejmowych kuluarach posłowie opowiadają sobie z ironicznym uśmiechem o tym, jak to nieprzychylni Krzaklewskiemu ludzie wydali z własnej kieszeni 7 mln zł, by rzucić cień na jego uczciwość. Pozostałe zastrzeżenia do komitetu Krzaklewskiego to przyjęcie darowizn od firm, które przekazały pieniądze z bieżącej działalności, a nie z zysku – łącznie 210 tys. zł. Komitet przyjął również 2,2 tys. zł od firmy z kapitałem zagranicznym oraz darowizny prywatne, które przekraczały dozwolony limit 10,5 tys. zł. Stwierdzono wpłaty w wysokości 11 tys. zł, 19,4 tys. zł i 20 tys. zł. Wszystkie z błędem Z dokumentów PKW wynika, że błędem dużych komitetów (Kwaśniewskiego, Krzaklewskiego, Olechowskiego)

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2001, 2001

Kategorie: Kraj