Kanclerz w zawieszeniu

Kanclerz w zawieszeniu

W Niemczech po raz pierwszy rząd federalny stworzą przynajmniej trzy partie. I to koalicjanci zdecydują, czy jego szefem będzie socjaldemokrata, czy chadek Fenomen ogona, który macha swoim psim właścicielem, a przynajmniej machać próbuje, jest w politycznej Polsce dobrze znany. W Niemczech, po wyborach federalnych z 26 września, ten układ będzie bardziej skomplikowany – ogony będą dwa i to one zadecydują, kto w ogóle będzie psem. Ten nowy układ sił wynika z bezprecedensowego upadku dotychczas rządzącej chadecji. Szef CDU i zarazem od kilku miesięcy kandydat na kanclerza, Armin Laschet, podczas kampanii wyborczej zaliczał wpadkę za wpadką, poparcie dla jego partii w zaledwie kilka miesięcy stopniało o ponad 10 pkt proc. CDU po raz pierwszy w historii uzyskała na szczeblu federalnym wynik poniżej 30%, zdobywając zaledwie 24,1% głosów. Dlatego wybory te stanowią „upadek chadecji CDU/CSU jako ostatniej nienaruszonej partii ludowej i tym samym koniec czarnej (tradycyjne barwy chadecji – przyp. red.) republiki Angeli Merkel, gdzie wszystko kręciło się wokół chadecji jako centrum władzy – pisze Albrecht von Lucke, redaktor naczelny miesięcznika politycznego „Blätter für deutsche und internationale Politik”. –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2021, 41/2021

Kategorie: Świat