Klasa Pani Olgi

Klasa Pani Olgi

Zespół Kabaretu Olgi Lipińskiej pracuje w temperaturze wrzenia wody Stop! Paweł, źle! Masz wyjść zza monitorów! Władek, jak ty stoisz, dupą do kamery? Ja zwariuję. Tu masz stać, tuuuuu! – Olga Lipińska biegnie od stołu reżyserskiego, wymachując rękami. – Tutaj! – Ciągnie Władka-Sołtysa za rękę. – I tam masz patrzeć!!! Boże, z kim ja pracuję! Jeszcze raz powtarzamy! Akcjaaa! Kolejna powtórka. Ujęcie. Stop, bo znowu źle. Jeszcze raz ujęcie, aż do skutku. A potem jeszcze duble. Każda scena jest tak wymęczona. Ta w chacie, wałkowana w studiu telewizyjnym od godziny, na ekranie potrwa minutę. W trakcie nagrywania Olga Lipińska raz po raz zamienia się w furię. Potem, kiedy ogląda wraz z aktorami taśmy z dobrymi ujęciami, śmieje się w głos i cieszy jak dziecko. – Świetnie, świetnie! Fantastycznie to wam wyszło. Jesteście cudowni. – Olga jest człowiekiem despotycznym, apodyktycznym, wymagającym, krzyczącym, ale ona wie, o co jej chodzi, ma wizję tego, co robi. To wielka zaleta u reżysera i wbrew pozorom nieczęsto spotykana – mówi Wojciech Pokora. – Nie dziwię się jej, że jest taka wymagająca, przecież firmuje kabaret swoim nazwiskiem. – Zawsze taka była, despotyczna i wymagająca. Nami,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 23/2005

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Likowska