Kobieta inżynier…

Kobieta inżynier…

Dlaczego na polskich uczelniach nie ma osób odpowiedzialnych za równy status kobiet i mężczyzn? „Proszę pani, jest tyle kierunków humanistycznych, po co pani tu przyszła?”. „Pani będzie bardzo dobrą żoną. A wie pani dlaczego? Bo mężczyzna powinien mieć przewagę intelektualną nad swoją kobietą” – choć mogłoby się wydawać, że dziś w świecie nauki takie stwierdzenia nie mogłyby paść, to jednak wciąż zdarzają się na uczelniach. – To chyba nie do końca są docinki w celu poniżenia kogokolwiek, po prostu ten pan ma taki styl prowadzenia zajęć. On to traktował pewnie jako formę żartu, ale domyślam się, że sama studentka rozbawiona nimi nie była – przypomina sobie student Politechniki Wrocławskiej, który był świadkiem takich wypowiedzi. Seksistowskie komentarze rzadko wymierzone są personalnie w którąś ze studentek. To zwykle rzucone gdzieś w powietrze stwierdzenie, że obecne w sali wykładowej panie przyszły na uczelnię szukać męża. Nikt za to nie twierdzi, że student przyszedł na uczelnię, aby znaleźć żonę. Większość uczelni zachodnich ma w swoich zarządach osoby odpowiedzialne za równy status kobiet i mężczyzn. Czasem jest to pracownik administracji, czasem – przedstawiciel samorządu studenckiego. Na polskich uczelniach na próżno szukalibyśmy takiej osoby. Czy oznacza to, że jest tak dobrze, że żadne instytucjonalne rozwiązania nie są potrzebne, czy po prostu jest to kwestia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 03/2009, 2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Agata Grabau