Krótki oddech

Przewlekła obturacyjna choroba płuc – Uwaga! Lekarze mylą ją z astmą Zaczęło się 12 lat temu. Ryszard Jekiel błąkał się od lekarza do lekarza. Gorączka, zadyszka, kaszel. Jedni mówili, że grypa, drudzy, że astma, koledzy, że po prostu jest za gruby. Żona winiła pracę w drukarni, on sam wojsko, w którym został nałogowym palaczem. – Pamiętam, jak stawałam na pierwszym stopniu schodów. Patrzyłem w górę i myślałem, że nigdy nie wejdę – wspomina Ryszard Jekiel. – Leczyłem się na wszystko, ale prawidłową diagnozę usłyszałem dopiero w warszawskiej klinice chorób płuc. Zadecydował przypadek. Zapytano, czy chcę leżeć po prawej, czy po lewej stronie sali. Chwała Bogu, wybrałem prawą stronę. Opiekował się nią ówczesny doktor, Paweł Śliwiński. I to on postawił diagnozę, która brzmiała dla mnie egzotycznie: przewlekła obturacyjna choroba płuc. Zmienił leki, uratował mnie. Dziś doktor Śliwiński jest profesorem (nadal pracuje w warszawskim Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc), wraz z panem Ryszardem założył Stowarzyszenie Oddech, które ma pomagać chorym. – Znajdują się w swego rodzaju podziemiu. Przestraszeni, odizolowani od życia – podkreśla prof. Śliwiński. – Siedzą w domu, bo najzwyczajniej nie mogą przejść kilku kroków. Nie są też w stanie się ogolić, wykąpać.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 49/2003

Kategorie: Zdrowie