Prof. Leszek Balcerowicz nieustannie lansuje tezę, że dotowanie kultury to sowiecki obyczaj, i radzi ograniczyć ładowanie pieniędzy w takie nierentowne przedsięwzięcia jak bilety do teatru, biblioteki, wystawy czy klasyczne koncerty. Teoretycznie jest to słuszne, bo nawet badania instytutu Pentor stwierdzają, że 12% Polaków gotowych jest zupełnie zrezygnować z zakupu gazet, książek czy biletów do kina i teatru, gdyby pogorszyła się ich sytuacja finansowa. Rzecz w tym, że w praktyce większość z tych „gotowych” już dawno z wydatków na kulturę zrezygnowała, a inni rezygnują w tej chwili. Na szczęście prof. Balcerowicz nie jest fanatykiem walki z ostatnimi pozostałościami „systemu sowieckiego” i w najnowszym wywiadzie mówi: „Nie twierdzę, że państwo ma ciąć wydatki na kulturę do zera”. Uff! Uspokoiliśmy się. Na dopłatę do teatralnego biletu dla prof. Balcerowicza jeszcze wystarczy, chyba że i on już zrezygnował z takich „socjalistycznych przeżytków” jak Melpomena. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Tagi:
Przegląd









