W co drugiej rodzinie jest dziecko, które nie wyjedzie na wakacje Dwutygodniowe kolonie nad morzem, zakwaterowanie w pięcioosobowych pokojach, wyżywienie – 1000 zł. Najtańszy obóz harcerski – 800 zł – wylicza Ewelina, mama dziewięcioletniego Franka, dziesięcioletniej Marysi i 13-letniego Bartka. – Przeliczyłam wszystko kilka razy. Jeśli wysłałabym tylko Marysię i Franka, Bartek byłby niepocieszony. Co miałam zrobić, obiecać mu, że pojedzie za rok? To nie w porządku. A na wysłanie trojga mnie nie stać, zwłaszcza że przecież trzeba jeszcze zapewnić im kieszonkowe. Wytłumaczyłam im, że spędzimy ten czas w mieście, ale spróbujemy jak najwięcej wychodzić – gmina zapewnia w lecie bezpłatny basen dla dzieci z pobliskich szkół, planujemy też wycieczki do okolicznych miejscowości i wypady rowerowe. Może za rok będzie lepiej i uda się wysłać dzieciaki na kolonie. Franek, Marysia i Bartek nie będą jedynymi dziećmi, które nie wyjadą w tym roku na wakacje. Z badań, które przeprowadził Instytut Badania Opinii Homo Homini dla „Głosu Nauczycielskiego”, wynika, że w niemal w co drugiej polskiej rodzinie przynajmniej jedno dziecko spędzi lato w domu. Te dane pogarszają się z każdym rokiem. Dla tych, którym najtrudniej Letnie wyjazdy nie są pierwszą potrzebą, dlatego w przypadku trudności finansowych to z nich rezygnujemy najłatwiej. Na dofinansowanie z zakładu pracy można liczyć coraz rzadziej – dostają je pracownicy budżetówki i niektórych korporacji. Reszta siada z ołówkiem w ręku i liczy. Katarzyna Karbowska, psycholog dziecięcy, tłumaczy: – Jednorazowy brak wyjazdu można wytrzymać, o ile dziecko ma zapewniony wypoczynek na miejscu. Jednak jeśli dziecko przez lata nie ma okazji poznać innego środowiska niż to, w którym się wychowuje, sytuacja robi się nieciekawa. Odpoczynek poza miejscem zamieszkania to sposób na zachowanie zdrowia psychicznego, szczególnie w przypadku dzieci, które na co dzień przebywają w środowisku dysfunkcyjnym. Z takimi dziećmi często spotyka się Elżbieta Pogońska z Towarzystwa Przyjaciół Dzieci na Pradze-Północ. Przed rokiem zorganizowano tu wyjazd dla wszystkich dzieci zapisanych do miejscowych ognisk wychowawczych. – Dzięki pomocy sponsorów udało się zapewnić wypoczynek 80 podopiecznym. Czterdzieścioro z nich pojechało na dwa tygodnie do Wisły, dwadzieścioro – do Czorsztyna, a grupie najstarszych wychowanków przy wsparciu kuratorium oświaty i prywatnych darczyńców zdołaliśmy zapewnić wyjazd do Grecji – wspomina. Za taki obóz rodzice muszą uiścić tylko symboliczną opłatę – ok. 50 zł. – To konieczne, żeby dzieci faktycznie zostały przyprowadzone przez rodziców w dniu wyjazdu. Gdy rodzice nie partycypowali w kosztach, zdarzało się, że bez uprzedzenia zmieniali zdanie i opłacone już miejsce było zmarnowane – wyjaśnia Elżbieta Pogońska. Zapewnienie samego wyjazdu to jednak nie wszystko. W przypadku najuboższych rodzin przeszkodą w wysłaniu dziecka może się okazać brak odpowiedniej wyprawki. – Zdarza się, że dziecko nie ma piżamy, środków czystości ani ręczników. Że rodzice nie mają ani nawyku zabezpieczenia wszelkich potrzeb, ani pieniędzy, aby je zabezpieczyć – mówi Elżbieta Pogońska. – W takich przypadkach nawet niezbędną wyprawkę musimy kompletować z pomocą sponsorów. Ale warto o to zadbać, bo nasi podopieczni wracają z takich wyjazdów uśmiechnięci i radośni. Czasem wcale nie chcą wracać i marzą, by wakacje trwały cały rok. Wyjazdy z pełnym dofinansowaniem organizują nieraz ośrodki pomocy społecznej. Zwykle jednak takie oferty są dostępne wyłącznie dla rodzin, które egzystują znacznie poniżej minimum socjalnego – ich dochód to nie więcej niż 351 zł na osobę. Jednocześnie, jak zauważa Katarzyna Karbowska, takie wyjazdy często zapewniają dzieciom gorszą jakość wypoczynku. Nie tylko z powodu oszczędności i uboższego programu wycieczek i rozrywek, choć i to ma ogromne znaczenie. Także dlatego, że trudniejsze są same dzieci, które często pochodzą z problematycznych środowisk. – W porównaniu ze zwykłymi, komercyjnymi wycieczkami, na tych OPS-owych jest zwykle znacznie więcej dzieci sprawiających problemy wychowawcze – podkreśla. – Pojawia się więcej nieporozumień, konfliktów, nawet bójek. W rezultacie zamiast odpoczywać, dzieci nadal żyją w napięciu. Trudne wyliczenia Nie w każdym mieście ani nie w każdej gminie dzieci mają możliwość wyjazdu na dofinansowany wypoczynek, a zapłacenie pełnej kwoty to dla wielu rodzin zbyt wielki wydatek. Zgodnie z badaniami zleconymi przez rzecznika praw
Tagi:
Agata Grabau









