Polka Leopoldyna Gołuńska jest najnowszym odkryciem znanej amerykańskiej agencji modelek Elite Po angielsku scout to skaut. Znaczy harcerz. Head scout to harcerz szef. Co w takim razie znaczy Head scout of Elite? Harcerz szef elity? Niezupełnie. Pora na wyjaśnienia. Żargonowo skauci to… łowcy talentów, a Elite to jedna z najbardziej znanych na świecie agencji modelek. Z własnym eleganckim budynkiem w środku Manhattanu, z którego śle skautów na łowy w świat dowodząca nimi Karen Grzybowski Lee. Polka z pochodzenia. – Twoja uroda jest uderzająca. Widzę twoją przyszłość w reklamach telewizyjnych. My szukamy teraz kogoś, kto zrewolucjonizuje rynek i zakróluje na runwayu. To musi być five-eleven girl… Gdybyś tyle miała… – mówi z nostalgią szefowa skautów do swojej rodaczki, Leopoldine Golunski. 180 centymetrów i tak dalej Five-eleven to pięć jedenaście. Stóp i cali. Stopa to 30,5 cm, a cal – 2,54 cm. A zatem pomnóżmy i dodajmy: 5 x 30,5 + 11 x 2,54 = 152,5 cm + 27,94 cm = 180,44 cm. Tyle centymetrów wzrostu ma mieć kandydatka do dokonania rewolucji na runway, czyli na wybiegu. Obok pięć jedenaście inne trafne numery to trzydzieści cztery, dwadzieścia pięć i trzydzieści pięć i pół. Biust, talia, biodra. 86,36 x 63,5 x 90,17 cm. Zaokrąglijmy: 86 x 64 x 90. Leopoldine Golunski (po polsku Leopoldyna Gołuńska) osiąga rezultaty: pięć dziewięć (175,36) oraz trzydzieści cztery (86,36), dwadzieścia cztery i pół (62,23) i trzydzieści sześć (91,44). Biust idealny, talia minus centymetr, biodra plus centymetr. Jedno i drugie do wyregulowania dietą i ćwiczeniami. Brakuje niespełna pięciu centymetrów wzrostu. I to jest problem. W wieku 18 i pół roku trudno liczyć na dogonienie „rewolucyjnego kanonu” wyznaczonego przez Elite. Zwłaszcza że to oryginalna koncepcja tej agencji, bo standard wybiegu wszędzie wynosi jeszcze pięć i osiem (172, 82), czyli 173 cm w zaokrągleniu. Ojciec chrzestny Wiktor Hugo – Janda, Szczepkowska, Kamiński, Wawrzecki… – wymienia z pamięci Leopoldyna, czyniąc wyraźną przyjemność swemu ojcu. Adam Gołuński studiował z nimi na jednym roku w warszawskiej PWST. Szybko dodaje Ewę Ziętek i Gabrielę Kownacką. No i profesura, ma się rozumieć: Zofia Mrozowska, Ryszarda Hanin, Aleksander Bardini, Andrzej Łapicki, Zbigniew Zapasiewicz, Władysław Kowalski, nie mówiąc o rektorze Tadeuszu Łomnickim. Stąd się wziął Gołuński. Po studiach grał w Toruniu i Kaliszu. W sierpniu 1981 r. wyjechał „na chwilę” do Ameryki. Tam zastał go stan wojenny. Był w „Solidarności” aktorskiej, nie miał problemu z otrzymaniem azylu politycznego. Wraz z żoną Ewą zdecydowali się rozpoczynać życie od nowa w Houston w sercu Teksasu. – O aktorstwie mowy nie było – wspomina Gołuński. – Była mowa o tym, z czego żyć. Żona, absolwentka farmacji, znalazła zatrudnienie w szpitalnym laboratorium. Ja, zgłaszając się do biura projektów, odegrałem rolę życia zatytułowaną kreślarz geodezyjny. Córka Ewy i Adama Gołuńskich była dzieckiem upragnionym. Przez sześć lat wydawało się, że w ogóle nie będą mogli mieć potomstwa. Dali jej na imię Leopoldyna. Tak jak nazwał swą ukochaną córkę Wiktor Hugo, ulubiony pisarz Gołuńskich. Tym imieniem została ochrzczona w polskiej parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Houston, a w magistracie zarejestrowana w anglojęzycznej wersji Leopoldine. Wielki pisarz stał się poniekąd „ojcem chrzestnym” Leopoldyny. Już w przedszkolu było jasne, że amerykańska rzeczywistość uprości imię. Wychowawczyni powiedziała: – Będziesz Lea. Czytaj: Liia. Po polsku Lisia. Cena czasu Niewiele wskazywało na to, że Lisia zostanie kiedyś modelką. Była skryta i zamknięta w sobie. – Nie lubiłam publicznie się prezentować, do czego amerykańskie dzieci szykowane są od małego – wspomina. A jednak… W 2000 r. do Gołuńskich przyszedł list. Nadawcą była Mayo Hill School – szkoła modelek. Wiedzieli o Lisi wszystko: gdzie się uczy, że ma dobre stopnie oraz – przede wszystkim – że jest bardzo ładna i ma odpowiedni wzrost, aby zostać modelką. Skąd to wszystko wiedzieli, pozostanie tajemnicą. Była też gwarancja kontraktu z houstońską agencją Neil Hamil po ukończeniu szkoły. Rodzinna narada dała wynik pozytywny. Szkoła trwała dwanaście tygodni. Dziewczęta uczono
Tagi:
Waldemar Piasecki









