Losy medalistów

Losy medalistów

Dlaczego prawie połowa polskich uczestników olimpiad chemicznych nie zrobiła kariery Kilka lat temu starszy z autorów wracał z Australii do Europy samolotem holenderskich linii lotniczych KLM. Latanie KLM ma zarówno wady, jak i zalety – samoloty są w miarę punktualne, a obsługa sprawna, pasażer jest jednak narażony na słuchanie komunikatów w języku holenderskim, który przypomina charczenie ciężko chorego na płuca. O ile przyjemniejszym krajem byłaby Holandia, gdyby mówiono tam po rosyjsku – śpiewnym językiem poezji Jesienina, Błoka czy Cwietajewej. W samolocie kilka najbliższych miejsc obok autora zajęła reprezentacja Australii na międzynarodową olimpiadę chemiczną, ubrana w jednolite garniturki z wyszytym emblematem olimpiady. Autor, nie ujawniając swojej tożsamości, z uwagą przysłuchiwał się rozmowie ambitnych olimpijczyków. Nie chciał ich zniechęcać, słusznie, jak się potem okazało, przewidując, że w międzynarodowym współzawodnictwie licealistów dostaną tęgie baty od reprezentantów Rosji, Chin, Tajwanu, Korei, a nawet Polski, Czech, Węgier i innych krajów środkowo- i wschodnioeuropejskich. Od szeregu lat wśród złotych medalistów olimpiady dominują bowiem reprezentanci tych państw. Trzeba też wspomnieć, że z ostatniej olimpiady, która odbyła się w Moskwie, czwórka polskich reprezentantów przywiozła cztery złote medale (indywidualne miejsca – 12, 13, 19 i 30). Drużynowo zajęliśmy trzecie miejsce (po Chinach i Rosji), jest to jak dotąd największy sukces Polski w historii olimpiady. Pierwsza olimpiada odbyła się w 1968 r. w Pradze, gdyż pomysł jej zorganizowania zrodził się w tzw. krajach demokracji ludowej i tylko te kraje w pierwszych olimpiadach uczestniczyły. Idea międzynarodowego współzawodnictwa młodych pasjonatów chemii szybko jednak zdobyła powszechne uznanie i liczba uczestniczących krajów nieustannie rosła. W ostatnich latach w olimpiadzie rokrocznie uczestniczą reprezentanci ponad 60 krajów. Najstarsi uczestnicy pierwszych dziesięciu olimpiad zbliżają się do sześćdziesiątki, najmłodsi – do pięćdziesiątki. Jest to wiek, w którym w badaniach naukowych osiąga się największą sławę, a w hierarchii naukowców najwyższą pozycję, dlatego warto pokusić się o sprawdzenie, jak potoczyły się losy polskich laureatów olimpiady i czy, stosując terminologię piłkarską, z najbardziej utalentowanych trampkarzy stali się zawodnikami światowej sławy. Dostępne bazy danych, gromadzące artykuły naukowe, patenty i cytowania pozwalają na szybką identyfikację osiągnięć naukowych dawnych laureatów. Autorzy tego artykułu prawie połowę laureatów znają osobiście, co dodatkowo ułatwia zdobycie potrzebnych informacji. Wśród ponad 30 polskich medalistów pierwszych dziesięciu olimpiad najwyższą pozycję naukową i zawodową osiągnął Janusz Lusztyk, który reprezentując Polskę na I olimpiadzie, zdobył zaledwie brązowy medal. Nie było to osiągnięcie oszałamiające, biorąc pod uwagę, że na olimpiadzie medale zdobywa ponad połowa uczestników. Janusz Lusztyk został potem uczniem Kazimierza Starowieyskiego – jedynego chyba w Polsce profesora chemii pochodzenia arystokratycznego. Starowieyski zasłużył się jednak bardziej dla chemii, wychowując wielu wybitnych chemików, i dla demografii, płodząc gromadkę udanych dzieci, niż dla kultywowania tradycji arystokratycznych, gdyż z zachowania arystokraty nie przypomina, bratając się nadmiernie ze swoimi kolegami pochodzenia plebejskiego. Lusztyk wyemigrował z Polski na początku lat 80. ubiegłego wieku, będąc już doktorem nauk chemicznych i autorem siedmiu dosyć popularnych artykułów naukowych. Osiedlił się w Kanadzie, gdzie osiągnął spektakularne sukcesy naukowe. Na początku XXI w. zrezygnował z czynnej pracy naukowej, wybierając karierę w administracji nauki; najpierw został dyrektorem Narodowego Biura Miar i Standaryzacji (National Institute for Measurements and Standards), a w ostatnich latach – dyrektorem Narodowego Instytutu Nanotechnologii (National Institute for Nanotechnology). Kariera Lusztyka jest wręcz modelowa – do 50. roku życia bardzo aktywny naukowiec, potem sprawny administrator nauki. Emigracja, głównie do Stanów Zjednoczonych, stała się udziałem jeszcze kilku polskich laureatów pierwszych olimpiad chemicznych. Niewielu z nich poświęciło się jednak karierze naukowej w sensie akademickim. Spore, choć nieporównywalne z Lusztykiem osiągnięcia naukowe ma jeden z laureatów będący profesorem na średniej klasy uniwersytecie amerykańskim. Reszta, po kilkuletnim okresie akademickiej aktywności naukowej, przeszła do przemysłu, zajmując nierzadko odpowiedzialne stanowiska lub nawet współtworząc nowe firmy biotechnologiczne czy farmaceutyczne. Jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 46/2007

Kategorie: Kraj