Zdolni uczniowie są wszędzie. Tylko sami o tym nie wiedzą, bo nauczyciele nie dają im szans – to dewiza Marka Golki, Nauczyciela Roku 2010 Marek Golka, nauczyciel fizyki z Publicznego Gimnazjum nr 5 im. Jacka Malczewskiego w Radomiu, został Nauczycielem Roku 2010. Podczas uroczystości na Zamku Królewskim tytuł wręczali mu prezydent Bronisław Komorowski i minister edukacji Katarzyna Hall. Laureat tegorocznego konkursu, organizowanego już po raz dziewiąty przez „Głos Nauczycielski”. został zgłoszony przez uczniów i nauczycieli. W ciągu 40 lat pracy zawodowej wychował 270 finalistów, w tym 105 laureatów olimpiad fizycznych, technicznych i astronomicznych oraz 16 uczestników olimpiad międzynarodowych, którzy przywozili do Polski złote i srebrne medale. Chucha i dmucha na talenty Marek Golka ma szczególny dar wyławiania uczniów zdolnych, utalentowanych. Przyznaje, że nie jest to takie proste. Najpierw przygląda się wszystkim, obserwuje. Gdy zauważy osobę pracowitą, jest to już pierwszy sygnał, że warto się nią zainteresować. Potem stara się zachęcić ucznia do przedmiotu. Chucha i dmucha na talenty, opiekuje się nimi, by nikogo nie utracić. Ciągle ma wyrzuty, że mógł kogoś nie wyłowić, bo przecież wyniki pokazują, jak wielu w klasie jest naprawdę zdolnych. – Skoro jest ich dużo, to może wielu z nich pominąłem, nie dostrzegłem i nie zmobilizowałem – martwi się. Jakie ma metody? Jak to się dzieje, że ktoś, kto nie czuje fizyki, staje się po kilku latach olimpijczykiem? Marek Golka podaje przykład swojego ucznia, Tomasza Smoleńskiego, który w pierwszej klasie gimnazjalnej po którejś lekcji był kompletnie załamany. Z wielkim żalem podszedł do nauczyciela i powiedział: – Wszyscy mnie oszukali. Mówili, że jestem bardzo zdolny, i stawiali mi szóstki. A ja tu siedzę i nic nie rozumiem, co pan do mnie mówi. – Cieszę się, że się do tego przyznałeś – odpowiedział mu Marek Golka. – Jest duże prawdopodobieństwo, że to ja nie umiem cię uczyć, bo wcześniej pracowałem w liceum, a nigdy w gimnazjum. Myślę, że większość nie rozumie, ale to nie wasza wina, tylko moja. Spróbuję zweryfikować moje nauczanie. Tomek stał się kumplem nauczyciela, asystentem. Potem zdarzyła się rzecz, do której chyba nigdy nie doszło w Polsce. Gdy był w drugiej klasie gimnazjum, zdobył IV miejsce na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Wiedzy Technicznej dla licealistów. W trzeciej klasie znowu uzyskał IV miejsce. Jednocześnie został finalistą olimpiady fizycznej, w której brali udział uczniowie szkół średnich. Liceum to jedno pasmo sukcesów. Tomek zdobył dwa złote medale, jeden na Międzynarodowej Olimpiadzie Fizycznej w Singapurze, a drugi na Międzynarodowej Olimpiadzie Astronomicznej w Tajlandii w 2007 r. Gdyby Marek Golka na wątpliwości Tomka odpowiedział, że chłopak nie nadaje się do tej szkoły czy klasy, nie byłoby mistrza. Tomek należał zresztą do szczególnej klasy gimnazjalnej, która powstała przy VI Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kochanowskiego. Marek Golka uczył ją przez sześć lat. W tym czasie 34 osoby brały udział w 52 finałach ogólnopolskich olimpiad. Gdyby ktoś robił ranking nie najlepszych szkół, tylko klas, ta zdecydowanie zajęłaby pierwsze miejsce w Polsce. W tej klasie, oprócz Tomasza Smoleńskiego, wyróżnił się przede wszystkim Szymon Jędrzejewski, który zdobył srebrny medal na Olimpiadzie Fizycznej i Astrofizycznej Tajlandia 2007, brał udział w 13 ogólnopolskich finałach, był laureatem olimpiad: geograficznej, nautologicznej, chemicznej, ekonomicznej, fizycznej oraz technicznej. To miejsce czeka na ciebie Zdjęcia swoich najlepszych uczniów Marek Golka wywiesił na ścianie frontowej w swej pracowni. Do takich należy też Piotr Godlewski, który zdobył dwa srebrne medale na Międzynarodowej Olimpiadzie Fizycznej w Wietnamie i Międzynarodowej Olimpiadzie Astronomicznej w Indonezji. W 2009 r. zdobył złoty medal na MOF w Meksyku. To największe osiągnięcie Polaków. – A to jest miejsce, które może zająć każdy następca olimpijczyków – Marek Golka pokazuje puste ramy, które należy uzupełnić fotografią. – To miejsce czeka na ciebie. Marek Golka mówi, że teraz tak wysoko nagradzani uczniowie są studentami, ale też jego pomocnikami, partnerami. Przyjeżdżają do Radomia w soboty i prowadzą z nim zajęcia z fizyki. – Staramy się tak zainteresować ucznia, by polubił fizykę – wyjaśnia łowca talentów. – Bo dla mnie nie lubić fizyki, to nie chcieć zrozumieć świata, życia. Nie chcieć go poznawać. Ośmielam się mówić, że fizyka jest wszędzie i jest wszystkim. Ciekawy jest przykład Nikodema Popławskiego, obecnie
Tagi:
Andrzej Arczewski









