Lud się śmieje, a król nie

Lud się śmieje, a król nie

Życie jest jednorazowe jak zapalniczka. Od nas samych zależy, jak ją wykorzystamy Ze Stanisławem Tymem rozmawia Przemysław Szubartowicz – Ma pan tremę przed premierą „Rysia”? – Mam. Nic w tym dziwnego. Przypuszczam, że każdy ma tremę przed ważną dla niego próbą. – A ta próba jest ważna dlatego, że wraca pan do kina po długiej przerwie? – To nie ma nic do rzeczy, po jakiej przerwie wracam, długiej czy krótkiej. Trema wynika z biologii. Jeśli komuś na czymś zależy, to ma tremę. – Czyli nie ma w tej pańskiej tremie ukrytej gdzieś obawy, że czasy się zmieniły, a wraz z nimi wrażliwość widzów i ich poczucie humoru? – Czasy są zupełnie inne, bo Polska jest inna. Ludzie jednak tak bardzo się nie zmienili. – Jesteśmy dalej tym samym społeczeństwem? – Ludzi trudno jest zmienić. Niech pan spojrzy: 123 lata zaborów, kraj wychowany w trzech różnych systemach językowych i prawnych, doświadczenia I wojny, Polak przeciw Polakowi, potem 20 lat cudem zdobytej i okropnie straconej niepodległości, inteligencja wybita do nogi przez bolszewików i przez hitlerowców, potem PRL. To wszystko nie mogło nie zostawić śladu. Brak wzorców, autorytetów, kryzys wartości – to wszystko będzie się za nami ciągnęło. Władza w PRL-u była narzucona, teraz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 06/2007, 2007

Kategorie: Wywiady