Środowisko naukowców mówi wyraźne „nie” działaniom władz, które naruszają podstawy konstytucji i autonomię szkół wyższych Według IPN, z organami bezpieczeństwa PRL współpracowało od 20 do 40% pracowników wyższych uczelni. Teraz kadrę naukową czeka gruntowne prześwietlenie. Ustawa lustracyjna zobowiązuje do złożenia oświadczeń lustracyjnych profesorów, doktorów i wykładowców urodzonych przed 1 sierpnia 1972 r. W całym kraju jest ich kilkadziesiąt tysięcy. Za niewywiązanie się z obowiązku lub zatajenie współpracy grozi usunięcie z akademii, co w praktyce oznacza zakaz wykonywania zawodu. Ciekawe, że prawo nie precyzuje, co stanie się z tymi, którzy przyznają się do bycia tajnymi agentami. Niejasne przepisy egzekwować mają pracodawcy, czyli rektorzy. Pora na rektora Większość nie wyobraża sobie wyrzucania kogokolwiek z pracy, choć uruchomiła już procedury lustracyjne. Zebrani na Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich szefowie najważniejszych uczelni stwierdzili, że budzą one wątpliwości natury prawno-konstytucyjnej, naruszają autonomię szkół i swobodę prowadzenia badań naukowych, a także stoją w sprzeczności z prawem o szkolnictwie wyższym. Wytknęli ustawie, że wprowadza 17 rodzajów współpracy, nie definiując w sposób jednoznaczny ich charakteru. – Nie uchylamy się od lustracji, ale sprzeciw budzi sposób, w jaki ma się to odbywać. Mamy nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny doprowadzi do nowelizacji ustawy – mówił przewodniczący Konferencji, prof. Stanisław Lorenc, rektor poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Podobne stanowisko zajęło prezydium PAN. Problem polega na tym, że TK zajmie się sprawą dopiero w połowie maja, kiedy procedury lustracyjne powinny być już zakończone. – To jest ustawa humoreska. Nie kwestionuję idei, ale wszystko trzeba robić z rozsądkiem ogólnym i poprawnością prawną. Żadna władza nie może wtrącić się do zwolnień na uniwersytecie. Na tym polega m.in. jego autonomia – podkreśla prof. Marcin Król, filozof i historyk idei na UW, publicysta „Tygodnika Powszechnego”. – Na zdrowy rozum założenia wydają się słuszne. Wyobraźmy sobie jednak prawo, które zmusza wszystkich obywateli do zadeklarowania, że nie zdradzili żony. A jeśli ktoś nie złoży oświadczenia, to małżeństwo zostanie rozwiązane. To nonsens – dodaje. Za, a nawet przeciw Dr Mirosława Grabowska, pracownik m.in. Instytutu Socjologii UW, Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz Instytutu Badań nad Podstawami Demokracji, czuje się nieswojo, gdy od rektora słyszy, że za niepodporządkowanie się ustawowo określonym wymogom nie spotka jego podwładnych żadna, nawet najlżejsza sankcja. – Byłam za lustracją i czuję się w obowiązku to podtrzymywać, ponieważ źle bym się czuła, gdybym nagle stała się jej przeciwnikiem wtedy, gdy dochodzi do mojego środowiska – podkreśla. Dodaje jednak: – Obowiązująca ustawa jest zła, część osób nie podda się jej. I mam jakąś taką niepraworządną nadzieję, że nic im się za to nie stanie – przyznaje. Sama zamierza złożyć oświadczenie i będzie namawiać do tego kolegów. Stanowisko Konferencji Rektorów było reakcją na liczne uchwały najwyższych gremiów poszczególnych uczelni. Senat Uniwersytetu Warszawskiego, wypowiadając się „w sprawie zagrożeń dla demokratycznego państwa prawnego”, kwestię lustracji powiązał z nasilającymi się przejawami instrumentalnego traktowania prawa, obniżaniem poziomu legislacji, podważaniem autorytetu sądów, zawłaszczaniem instytucji publicznych oraz ograniczaniem niezależności mediów. – Zabrakło mi tu zdania, takiego jak w uchwale Uniwersytetu Jagiellońskiego, że współpraca z SB była niegodna – wytyka Mirosława Grabowska. Jednak również UJ wyraził zaniepokojenie naruszaniem zasad demokratycznego ładu i państwa prawa w życiu społecznym oraz działaniach najwyższych organów państwa. Zdecydowanie wypowiedział się też senat stołecznej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, oświadczając, że z dużym niepokojem obserwuje różne przejawy ideologizacji życia społecznego i ataki na różne grupy obywateli. „Podejrzliwość wobec wszystkich, domniemana wina każdego z nas narusza gwarantowaną przez Konstytucję godność człowieka”, czytamy w uchwale ChAT. Na Uniwersytecie Opolskim senat zaapelował do rektora, by przesyłał oświadczenia lustracyjne do IPN „bez nadmiernego pośpiechu”. Uzyskał zapewnienie, że zostaną one zdeponowane w szafie pancernej do czasu zajęcia stanowiska przez TK. Jesteś lekiem na całe zło – Jeśli ktoś ma głębokie przekonanie, że prawo jest niedobre lub go obraża, ogranicza czy deprecjonuje, a swój protest wyraża środkami pokojowymi, jednocześnie nie uciekając przed konsekwencjami tego obywatelskiego nieposłuszeństwa, to jest to dopuszczalne – tłumaczy swoich kolegów Mirosława Grabowska.
Tagi:
Michał Tyliński









