Maliny: narobić się i nie zarobić

Maliny: narobić się i nie zarobić

Ludzie nie mają z czego żyć, a premier mówi, że to wina byłych rządzących III RP We wtorek u Nowackich była premiera maliny jesiennej. Normalnie sezon zaczyna się na początku sierpnia, ale w tym roku wszystkie owoce dojrzewają szybciej. Malinę letnią zaczęli zbierać dwa tygodnie wcześniej niż zwykle, więc spodziewali się, że podobnie będzie z jesienną. We wtorek zebrali 200 pojemników, pół kilo każdy. Po południu Mirosława Nowacka pojechała na giełdę w Broniszach. Z Czerska 50 km w jedną stronę. Liczyła na przyzwoity zysk, bo maliny letnie już się kończyły, a jesiennych jeszcze było niewiele. Ale giełdy się nie przewidzi: można na kupca czekać chwilę, a można i kilka godzin. Sprzedała szybko. Klient kupił wszystkie pojemniki po 5 zł za sztukę. Ucieszyła się. I pomyślała, że to był dobry pomysł, by uprawiać maliny deserowe, bo człowiek nie jest zależny od przetwórstwa. A wiadomo, jakie ceny skupu ustalą zakłady na malinę jesienną? Czy będzie tak jak z letnią przemysłową? Jej ceny zeszły w tym roku do 1,75-2 zł za kilogram. Były więc niższe niż koszty produkcji. I plantatorzy, i eksperci zajmujący się rynkiem rolnym przyznawali, że to sytuacja katastrofalna. Dopieszczone krzewy Niedaleko od Góry Kalwarii leży Czersk. Turystów wabi ruinami zamku

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2018, 30/2018

Kategorie: Kraj