Manewry na promach

Manewry na promach

Po odwołaniu prezesa PŻB pracę może stracić nawet 700 osób Armator promowy, Polska Żegluga Bałtycka, w styczniu tego roku obchodził 45-lecie. Właściciel zgotował mu wiele jubileuszowych niespodzianek. Posadę stracił wieloletni dyrektor, później prezes PŻB. Zdaniem związkowców z PŻB – z powodu braku akceptacji dla rządowych pomysłów dotyczących budowy nowych promów. Potem wyłuskano ze struktur armatora spółkę Polskie Promy, którą przejęła szczecińska Polska Żegluga Morska. Na koniec funkcję prezesa PŻB powierzono… pupilowi Radia Maryja, znającemu się lepiej na konstrukcjach przemysłu wydobywczego i silnikach okrętowych niż na żegludze. Wszystkie te poczynania z ostatnich kilkunastu tygodni wzbudziły niepokój pracowników na lądzie i na morzu. Oba działające w PŻB związki zawodowe zgodnie ogłosiły pogotowie strajkowe. A w tle owych zdarzeń jest wieloletnia, niezdrowa rywalizacja między stricte państwowymi firmami, jakimi są PŻB i PŻM, inicjowana zarówno przez polityków, jak i same środowiska obu armatorów. Burzliwe dzieje Praktyka wykazuje, że im mniej polityki w gospodarce, tym lepiej. Kołobrzeski armator przekonuje się o tym od samego początku istnienia. Przedsiębiorstwo Państwowe Polska Żegluga Bałtycka zostało powołane do życia 31 stycznia 1976 r. na mocy zarządzenia nr 8 ministra handlu

Ten artykuł jest dostępny tylko dla subskrybentów.
Wydanie: 17/2021, 2021

Kategorie: Kraj