W 43. numerze „Przeglądu” polecamy

W 43. numerze „Przeglądu” polecamy

TEMAT Z OKŁADKI Polski Październik ‘56 Gdyby przeprowadzić sondę, nie tylko wśród historyków: jakie wydarzenie w ostatnim stuleciu należy zaliczyć do najważniejszych w dziejach Polski, to Październik ’56 z pewnością znalazłby się na czołowym miejscu. A gdyby zapytano o czasy PRL, to wielu respondentów uznałoby to wydarzenie za najważniejsze. Konsekwencje październikowych przemian wykraczały bowiem daleko poza zmiany w elitach rządzących. Nie były one, jak prezentują prawicowi publicyści i historycy IPN, rozgrywką między „komuszymi frakcjami”. Przełom Października ’56, jego przebieg był logiczną konsekwencją wydarzeń na arenie międzynarodowej oraz zachowania władz, społeczeństwa i hierarchów Kościoła katolickiego. Gomułkę poparli naród, prymas i… Wolna Europa. Po Październiku Polska Ludowa nigdy już nie była taka jak w czasach stalinowskich. WYWIAD Wybudziliśmy nacjonalistyczne demony – Bez przerwy mówi się o postawach niepodległościowych Polaków. Tymczasem wystarczy sięgnąć do prac historyków, w których zastanawiają się oni na tym, kiedy poczucie świadomości narodowej mogło osiągnąć 40-60% społeczeństwa. Przeważają opinie, że dopiero po I wojnie światowej mówiono o powszechnej świadomości narodowej – zauważa prof. Wojciech Burszta, antropolog i kulturoznawca. – Mamy do czynienia z szaleństwem uprawianym przez jedno środowisko polityczne. Wszystkie przemiany mentalnościowe są intepretowane przez prawicę jako przejawy cywilizacji śmierci. Potencjał bólu, cierpienia, poczucia niesprawiedliwości jest tak silny, że ten walec rozjedzie świat, który znamy. Żyjemy w Polsce wielu kultur i powinniśmy znaleźć podstawy i wspólne wartości. Trzeba poszerzać przyczółek porozumienia. Oświatowa kontrrewolucja – Z naszych badań naukowych wcale nie wynika, że należy likwidować gimnazja. Jeśli reforma przejdzie w obecnym kształcie, zapłacimy za nią wysoką cenę. Decyzja w sprawie reformy powinna być wynikiem otwartej dyskusji i otwartego powiedzenia wyborcom, że chodzi o zafundowanie Polsce systemu oświaty elitarnej – mówi prof. Roman Dolata, pracownik Instytutu Badań Edukacyjnych. – Rewolucja w oświacie zawsze odbywa się z ogromną szkodą dla dzieciaków. Nie ustawałbym w wysiłkach mających na celu przynajmniej przesunięcie reformy w czasie. KRAJ Dziewuchy waleczne Nie można byłoby mówić o sukcesie strajku kobiet, który 3 października odbył się w całym kraju, gdyby nie jego świetna organizacja i masowość. Polki tysiącami wyszły na ulice, aby głośno walczyć o własne prawa. Ich wściekłość przeraziła polityków PiS, którzy już następnego dnia wyrzucili do kosza drakoński projekt antyaborcyjny. To nie wzięło się znikąd. Polki od kwietnia dyskutują, informują się, planują kolejne kroki i wspierają się na facebookowej grupie Dziewuchy Dziewuchom. – To przejaw wielkiego przebudzenia kobiet, które są w pełnej gotowości do zmiany swojego statusu w polskim społeczeństwie – mówi jedna z administratorek grupy. Dziewuchy Dziewuchom to ruch oddolny i bezpartyjny, którego celem jest ochrona praw kobiet przed zakusami polityków oraz hierarchii kościelnej. ZAGRANICA Ofensywa Michelle Obamy Przez ostatnie osiem lat wymykała się tradycyjnemu wizerunkowi małżonki głowy państwa. Angażowała się w akcje charytatywne, wspierała kampanie edukacyjne i towarzyszyła prezydentowi w oficjalnych wizytach międzynarodowych. Michelle Obama zapisała się w powszechnej świadomości jako pierwsza dama asertywna i pewna swojej roli społecznej. Pojawiała się na powitaniach weteranów wracających z misji, inaugurowała programy wsparcia dla samotnych matek i społecznie wykluczonych rodzin, a nawet korespondencyjnie wręczała Oscara. Michelle reprezentuje mniejszość rasową, nie jest obciążona skandalami i ma czystą kartę polityczną. Być może to pani Obama przejmie rolę głównej rozgrywającej u demokratów. Ten trzeci Mówiąc o wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, mamy zwykle na myśli starcie reprezentanta Partii Demokratycznej z reprezentantem Partii Republikańskiej. Tymczasem w każdych wyborach prezydenckich swoją kandydaturę na najwyższy urząd zgłaszają setki osób: w tym roku jest ich ponad 570. Przytłaczająca większość z nich nie była w stanie dopełnić wszystkich formalności, więc w żadnym ze stanów ich nazwiska nie pojawiają się na kartach do głosowania. Osoby chcące zagłosować na takiego kandydata po prostu dopisują go na karcie do głosowania. Jednak aż 31 kandydatów tzw. partii trzecich znajdzie się na oficjalnych listach kandydatów w jednym, kilku, kilkunastu albo nawet wszystkich stanach USA. Kim oni są? Co obiecują Amerykanom, czego nie oferują kandydaci obu głównych partii? I jaka jest ich rzeczywista

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 43/2016

Kategorie: Kraj