Mentalna prowincja

Mentalna prowincja

Przepychanki wewnątrz PO, dołowanie rządu Tuska, historyczne rocznice, narodowe kompleksy Polaków, kolejne dąsy Gowina, PiS-owskie przebieranie nogami w oczekiwaniu na krwawą zemstę na wszystkich, którzy mają inne poglądy niż prezes i jego dworzanie – te nudne obrazki wydają się jeszcze bardziej bez znaczenia, jeśli spojrzymy na nie z perspektywy wyzwań, przed jakimi stoi Europa.
O ile np. w Polsce przykrą urzędniczą koniecznością jest rozwiązanie problemu śmieci, o tyle w innych krajach nie tylko na śmieciach się zarabia, lecz także ich zagospodarowanie traktuje wręcz jako misję i element dbałości o środowisko i los przyszłych pokoleń. Segregacja odpadów z podziałem na papier, szkło i całą resztę okazuje się w Polsce działaniem ponad ludzkie siły i wymaga olbrzymiej logistyki. Wystarczy pojechać do Szwecji, aby zobaczyć, że segregacja na sześć frakcji nie stanowi problemu – jeśli będzie trzeba, Szwedzi są gotowi do dzielenia odpadów na 12 grup. Ale i dziś nic się tam nie marnuje i wszystko zostaje przerobione.
Choć na szczęście łupkowe eldorado w Polsce okazało się medialną mrzonką stworzoną w rządowych gabinetach, to wciąż przedstawia się projekt budowy elektrowni atomowej jako jedyną alternatywę dla tradycyjnej energii i przejaw modernizacji gospodarki. Nikt w Europie nie może potraktować tych słów poważnie. Niewielu tam chce gazu łupkowego, a po doświadczeniach z Czarnobylem i Fukushimą większość myśli o odchodzeniu od elektrowni atomowych. To, co w świecie jest już archaicznym wspomnieniem przeszłości, u nas prezentowane jest jako oznaka nowoczesności. Według prof. Tomasa Kabergera, dyrektora Szwedzkiej Agencji Energii, w Europie generalnie odchodzi się od węgla i elektrowni atomowych na rzecz energii pochodzącej z wody, wiatru i słońca. Procentowy udział tych ostatnich źródeł z roku na rok rośnie.
Polska do 2020 r. musi osiągnąć pułap 15,5% energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. Inne, bardziej zaawansowane technologicznie kraje europejskie mają wyznaczony poziom wyższy – 20%. Ale dla większości z nich to żaden problem – Szwecja już dziś przekracza poziom 50%, a jak będzie trzeba, to i 100% energii będzie całkowicie ekologiczne. Dla porównania w Polsce w tej chwili nie osiągamy 10%, a i tak jest to naciągane, ponieważ u nas jako energię ze źródeł odnawialnych traktuje się opalanie tzw. biomasą. To nic innego jak opalanie węglem zmieszanym z mielonym drewnem i innymi produktami roślinnymi. Tak właśnie wygląda przejaw modernizacji w wykonaniu PO i PSL. Szczególnie PSL, które myśli jak zwykle tylko o tym, jak przelać miliony do kieszeni swoich ludzi, nie ma pojęcia, co to jest ekologia i inwestowanie w nowe technologie. Jest szansa, że dzięki wicepremierowi Piechocińskiemu po raz pierwszy po 1989 r. wreszcie się skończy wydłubywanie rodzynków z budżetu państwa w wykonaniu PSL i partia ta znajdzie się poza parlamentem.
Myśleniu innowacyjnemu sprzyja ludzkie szczęście. Bez niego nie ma miejsca dla swobodnego i twórczego działania. Społeczne szczęście zapewnia właściwe otoczenie: praca w przyjaznej atmosferze, godne zarobki i dobre relacje z innymi ludźmi. Z kolei poczucie bezpieczeństwa i atmosferę przyjazną dla obywateli tworzy przekonanie, że mamy zapewnioną sprawną ochronę zdrowia, darmowe i dostępne dla każdego możliwości edukacyjne, dobrze zorganizowany transport publiczny i przestrzeń do życia zbiorowego zbudowaną na zasadach wzajemnej tolerancji. W Polsce to towary deficytowe. Jak twierdzi prof. Richard Florida, bez atmosfery otwartości i tolerancji nie ma szans na twórcze działanie i rozwój ekonomiczny. Miejsca, które mają opinię otwartych i tolerancyjnych na różne dziwactwa, przyciągają twórcze umysły – bez nich nie ma innowacyjnej gospodarki. Mówiąc krótko: bez rozbicia prowincjonalnej, nacjonalistycznej i klerykalnej mentalności Polska nigdy nie będzie nowoczesnym krajem z innowacyjną gospodarką. Bez rewolucji kulturowej wciąż będziemy postfeudalną krainą na mapie peryferyjnego kapitalizmu, oferującą tylko tanią siłę roboczą i rynek zbytu dla produktów wytworzonych w innych częściach świata.
Warto jednak pamiętać, że nad czarnymi chmurami zawsze świeci słońce – trzeba się tylko wznieść wyżej, aby ujrzeć promienie słoneczne. Tak samo jak pod ulicznym brukiem zawsze znajduje się piaszczysta plaża. Czasami trzeba wyrwać ten bruk, aby dojrzeć nowe możliwości i dać szansę zaistnienia nowym sposobom urządzenia świata, w którym żyjemy. Prowincjonalna rutyna i nuda zabijają wszelkie nowe pomysły. A jak mawiała Jane Jacobs, znana kanadyjska dziennikarka i działaczka społeczna: „Z miejsc, gdzie wdziera się nuda, uciekają nawet bogaci ludzie”.

Wydanie: 2013, 36/2013

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk

Komentarze

  1. imprezy firmowe gliwice
    imprezy firmowe gliwice 26 czerwca, 2014, 12:05

    Niezwykle wartościowy wpis, zalecam ludziom

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy