Widziane z Gorzowa W ciągu swego premierowania (oficjalnie, czyli z ogłoszonym programem) Kazimierz Marcinkiewicz w Gorzowie był dwa razy. – Przyjechał na budowę trasy i wyszło, że powstaje teraz dzięki niemu. Tymczasem prace trwały już od dawna. To czysta socjotechnika – uważa Tadeusz Jędrzejczak (SLD), prezydent Gorzowa, kolega Marcinkiewcza z czasów jego pracy w szkole. Na budowie premier powiedział o akcyzie, w centrum charytatywnym rozdał pieniądze na tego typu instytucje, obejrzał mecz swoich koszykarek – w końcu tworzył zespół gorzowskich akademiczek. Mimo zaproszenia wystosowanego przez radę miasta nie pojawił się w magistracie. Nie miał też czasu, by spotkać się z prezydentem. Tymczasem podczas wizyty w Zielonej Górze nie obyło się bez rozmowy z tamtejszymi władzami – w końcu prezydent miasta, Bożena Ronowicz, jest z PiS. Jędrzejczak tym jednak się nie martwi: – Jesteśmy z „premierowa”, więc telefony szybciej działają. Kiedy podczas mrozów w elektrociepłowni spadło ciśnienie, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nagle znalazło Gorzów na mapie i pytało, co może zrobić. To wymierna korzyść z premiera z Gorzowa – troszczą się o nas. Niektórzy żartują, że za premiera Millera było taniej, bo tak często nie jeździł do domu i nie chodził do kościoła. Tymczasem – jak zauważają złośliwi – niedzielnemu wyjściu na mszę towarzyszą ochroniarze i samochody, mimo że z domu do kościoła jest około 200 m. Grażyna Wojciechowska, gorzowska radna z klubu SdPl-PD, uważa, że chyba nie ma gorzowianina, który nie byłby dumny z premiera: – Podoba mi się jego swoboda w odbijaniu złośliwych piłeczek od mediów. Zawsze był pracoholikiem i zawsze był przygotowany. Teraz też wie, czego potrzeba rodzinom, bo jest ojcem czwórki dzieci. Boję się jednak tego, że ludzie, którzy zajdą wysoko, często zapominają, skąd przyszli i co mają robić. Musimy im o tym przypominać. – Oficjalnie premier nie może faworyzować żadnego regionu, ale można zauważyć sygnały, że Lubuskiego nie zostawi. Pilnuje drogi S3, spotkał się już w sprawie połączenia gorzowskich uczelni. Sądzę, że urzędnik w Warszawie trzy razy się zastanowi, gdy będzie miał negatywnie rozpatrzyć wniosek premiera – zauważa Zbigniew Borek, szef gorzowskiej redakcji „Gazety Lubuskiej”. Jakub Derech-Krzycki, poseł SLD poprzedniej kadencji, obecnie wicedyrektor szpitala wojewódzkiego, podkreśla, że o swobodzie Marcinkiewicza w kontaktach z ludźmi przekonał się już dawno: – Było to podczas debaty na temat wstąpienia Polski do UE, która odbywała się w moim byłym liceum. Dlatego też czułem się tam dobrze i uważałem, że wyszedłem na luzaka. Po mnie przemawiał Kazimierz. Okazało się, że przy nim – mimo że jestem sporo młodszy – wyszedłem na starego nudziarza. Swoją pracę zawodową zaczynał w końcu jako nauczyciel, nie ma więc co się dziwić, że ma dobry kontakt. Zdaniem red. Borka, premier dotychczas ogniskował swe zainteresowania i wysiłki na tym, by dobrze sprzedać i rząd, i siebie: – Muszę przyznać, że robi to dobrze. Dzięki temu pomógł też swojej partii. Uważam jednak, że premier rządu, który miał zapoczątkować IV RP, nie jest od tego. Za dużo pary idzie w gwizdek. Przykłady? W programie drugiej oficjalnej wizyty premiera w regionie były m.in.: studniówka w Gorzowie i spotkanie ze studentami w Zielonej Górze. Na tę pierwszą – według informacji z Warszawy – premier został zaproszony. Okazuje się jednak, że to od niego zadzwoniono do dyrekcji II LO. Kazimierz Marcinkiewicz stwierdził potem, że to dobra szkoła, bo skończyli ją jego bliscy: mama, młodszy brat oraz średni syn. Nie wspomniał, że w II LO pracuje jego kuzynka, nauczycielka chemii. Do poloneza z szefem rządu oddelegowano najlepszą uczennicę, a do walca poprosiła go – oczywiście przypadkowo – dziewczyna, która tańczy już od ośmiu lat. Opinie na temat wizyty Bardzo Ważnego Gościa były zróżnicowane. Na szkolnym forum można przeczytać: „Widziałem zdjęcia w »Wyborczej«. Dyrektorka na pierwszym planie, obok Małego Prezia, dziewczyny Prezia”, „Lepiej by było, żeby szkoła zasłynęła z czegoś większego niż wizyta premiera na studniówce”. Z kolei czytelnicy lokalnej „Gazety Wyborczej” na forum pisali: „Czy śnieg pomalowano na biało przed szkołą? Czy wzniesiono rusztowania przy walących się budynkach na Zawarciu, wmawiając premierowi renowację prastarego od 1945 r. polskiego Gorzowa
Tagi:
Wojciech Wyszogrodzki









