Miłość pod lupą

Miłość pod lupą

Naukowcy o tym, jak się zakochać, jak być szczęśliwym i… jak się odkochać Natrętne myślenie o tej jednej jedynej osobie, kołatanie serca na jej widok, poczucie słabości, nieporadności czy nawet utrata najbardziej podstawowych umiejętności. Nie ma chyba człowieka, który nie znałby tego stanu – nie byłby po prostu zakochany. Wiele osób sądzi, że miłość to doświadczenie mistyczne, które nie daje się określić przez naukę. Naukowcy starają się jednak wyjaśnić to wszystko, co przeżywamy w czasie miłosnych uniesień, a przede wszystkim tłumaczą, jak w ogóle miłość jest możliwa i kiedy wpadamy w jej sidła. Kogo i dlaczego lubimy Pierwsza teoria mówi, że u podstaw naszych decyzji uczuciowych leżą podobieństwa. Generalnie bardziej lubimy ludzi podobnych do nas samych. – Jeśli jesteśmy np. wśród Eskimosów i spotkamy Europejczyka, to czujemy się lepiej w jego towarzystwie – tłumaczy dr Wojciech Kulesza, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Istnieje jednak także teza przeciwstawna – o przyciąganiu się przeciwieństw. Naukowcy zwracają uwagę na kryteria indywidualne. Każdy ma bowiem zbiór cech, które są dla niego atrakcyjne. – Ludzie bardzo się różnią pod tym względem. Każdego pociąga coś innego. Stąd potoczne powiedzenie, że każda potwora znajdzie swojego amatora – uśmiecha się prof. Bogdan Wojciszke, psycholog społeczny, dyrektor Instytutu Psychologii PAN. Najciekawsza jednak wydaje się ostatnia teoria udowodniona na bliźniętach. Okazało się, że w przypadku bliźniąt jednojajowych prawie wszystkie wybory wyglądają tak samo: podobne zainteresowania, praca, miejsce spędzania urlopu. Jedyny element, który odstawał od reszty, dotyczył wyboru partnera. – Sugeruje to element losowości. To, jakiego partnera wybieramy, nie daje się przewidzieć na podstawie osobowości – wyjaśnia rezultaty badania prof. Wojciszke. Ważne są inne czynniki, takie jak warunki społeczne, wiek, pochodzenie, doświadczenie itp. Jego zdaniem, może się tak dziać, aby lepiej mieszała się pula genowa, co zapobiegałoby zaburzeniom genetycznym. Nie istnieją więc wzorce, wedle których np. osoby opiekuńcze szukają partnerów bezradnych. – W przypadku miłości nie zachodzi nic takiego jak komplementarność – zastrzega prof. Wojciszke i podkreśla: – Tak naprawdę o powodzeniu związku decyduje raczej to, jak się w nim zachowujemy, a nie kogo wybieramy. Kluczowa chemia W jakim stopniu miłość potrafi wywrócić nasze życie do góry nogami, opowiadają Agnieszka i Tomek, 23-latkowie z Warszawy, którzy poznali się przez internet. – Na początku znajomości każdego dnia już rano siadałem do komputera, aby sprawdzić, czy Agnieszka również jest przed monitorem – wspomina Tomek. – Pisaliśmy do siebie na Gadu-Gadu od samego rana. Nawet jak jej nie było, siedziałem przy komputerze i pisałem co jakiś czas wiadomości. Gdziekolwiek byłem, pisałem SMS-y, nawet gdy wiedziałem, że Agnieszka mi nie odpisze – dodaje. Aby spotkać się z Agnieszką, Tomek pokonywał całe miasto. Przez całą drogę miał w głowie tylko jedno. – Nie mogłem przestać o niej myśleć. A jak już się widzieliśmy, nie mogłem oderwać od niej wzroku. No i te głębokie spojrzenia w jej oczy… – urywa rozmarzony. Agnieszka przyznaje, że najpierw była pełna obaw. Zdawała sobie sprawę, że początki bywają świetne, ale potem różnie to się kończy. – Jednak po pierwszym spotkaniu byłam już w sumie pewna, że to jest to, na co czekałam – wyjaśnia i dalej opowiada, jak reagowała: – Jak widziałam Tomka, odczuwałam wielką radość, byłam szczęśliwa. Serce biło mi jak szalone. A gdy byliśmy blisko, dawało się wyczuć intymność i delikatne napięcie między nami. Była też tęsknota, gdy długo się nie widzieliśmy i może odrobina zazdrości – zdradza. John Money, seksuolog, tłumaczy mechanizm, który sprawia, że jesteśmy podatni na urok drugiej osoby, istnieniem tzw. mapy miłosnej. Jego zdaniem, owe mapy rozwijają się w nas, gdy mamy od pięciu do ośmiu lat. Decydujące są tutaj rodzina, przyjaźnie, najważniejsze doświadczenia oraz elementy przypadkowe. Dlatego pewne cechy charakteru przyjaciół lub członków rodziny wydają nam się przyjemne, a inne nie. To wszystko układa się w pewien wzór tego, co nas pociąga. Potem stopniowo kształtuje się w nas obraz idealnego partnera.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2008, 2008

Kategorie: Nauka