Miotła (pierwsze dni)

Miotła (pierwsze dni)

Szybko poszło. Radosław Sikorski nie błąka się po MSZ. Gdy tylko wszedł do gmachu, stanowiska stracili dyrektor służby zagranicznej Piotr Rychlik i dyrektor generalny służby zagranicznej Maciej Karasiński. Zastąpił ich (dlaczego nas to nie dziwi?) Rafał Wiśniewski. Jeden z ulubieńców Sikorskiego.

Z dyrektorskim stanowiskiem pożegnał się kierujący Departamentem Strategii Polityki Zagranicznej Jacek Reginia-Zacharski, którego Zbigniew Rau ściągnął do MSZ z Uniwersytetu Łódzkiego. Nie ma też dotychczasowego szefa Biura Spraw Osobowych Pawła Baki (wiadomo, kadry najważniejsze). Zmiany są także w Biurze Kontroli i Audytu (wiadomo, ufaj i kontroluj). Nie ma co się dziwić – to biuro rozpoczęło kontrolę w kadrach, poza tym ma na głowie audyt na placówkach w sprawach wiz. Zmienili się również szefowie Departamentu Ameryki oraz Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu.

Tych zmian jest więcej, wynotujmy więc dla odmiany, co się nie zmieniło. Witold Spirydowicz, resortowy weteran, wciąż kieruje Departamentem Europy.

Nie zmieniło się też inne przyzwyczajenie ministra – nadzwyczajna sympatia do dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Rzecznikiem prasowym MSZ został Paweł Wroński, chyba od zawsze z tym dziennikiem związany. W historii ministerstwa będzie to już czwarty dziennikarz „Wyborczej” na stanowisku rzecznika. Pierwszym był Krzysztof Śliwiński. Z tym że on z funkcji zastępcy redaktora naczelnego „GW” wyjechał jako ambasador do Maroka i dopiero po powrocie z Rabatu został skierowany do kontaktów z mediami. Potem był jeszcze pełnomocnikiem rządu ds. kontaktów z diasporą żydowską. A w roku 2000 wyjechał jako ambasador do RPA.

Drugim rzecznikiem był Marcin Bosacki. On z kolei do MSZ przyszedł w roku 2010 i po trzech latach wyjechał jako ambasador RP do Kanady. Potem poszedł w politykę, był senatorem, a dziś jest posłem PO.

Trzeci był Marcin Wojciechowski. Sikorski w 2013 r. jego właśnie ściągnął na funkcję rzecznika, gdy Bosacki wyjechał do Kanady. I wszystko przebiegało według znanego schematu, bo w sierpniu 2015 r. Wojciechowski został mianowany ambasadorem RP na Ukrainie. Za późno! To już był czas Andrzeja Dudy, a potem zwycięstwa PiS, więc pod koniec roku 2015 postanowienie o nominacji Wojciechowskiego zostało przez Witolda  Waszczykowskiego uchylone. Ale całkiem z niego nie zrezygnowano – został wysłany do Mińska jako radca odpowiedzialny za kontakty z mediami. Dobrze się spisywał, został zastępcą ambasadora, obecnie zaś jako chargé d’affaires kieruje placówką.

I teraz dochodzimy do clou wywodu: na jaką placówkę za dwa lata wyjedzie Paweł Wroński? (Czy będzie się nadawał – to już inne pytanie). Ma on to szczęście, że Sikorski raczej nie zwodzi swoich współpracowników. W przeciwieństwie do Raua, mającego na sumieniu co najmniej kilku ludzi, którym coś obiecał, a potem słowa nie dotrzymał. Jeżeli jesteśmy już przy rzecznikach, to np. Łukasz Jasina miał obiecane stanowisko ambasadora, a potem już „tylko” szefa Instytutu Polskiego w Londynie. I nawet tego Rau nie załatwił.

 

Wydanie: 2023, 52/2023

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany

Komentarze

  1. Anonim
    Anonim 27 grudnia, 2023, 09:45

    Pełne poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy