Muzycy często mówią głupoty

Muzycy często mówią głupoty

Jeśli w Polsce ktoś siądzie w orkiestrze, to koniec, siedzi tam do emerytury Kuba Jakowicz – Jeździ pan z festiwalu na konkurs, z konkursu na koncert, czasem na kilka dni wpada do domu, żeby się przebrać. Jest pan wręcz rozchwytywany. Czy tak wygląda życie młodego zdolnego muzyka? – Czasami tak się zbiegnie. Na konkursy już nie jeżdżę – nie muszę, bo dostaję propozycje. Ostatnio rzeczywiście byłem bardzo zajęty, co niedziela miałem koncert. Wcześniej tak nie było, np. w zeszłym roku miałem tylko 18 koncertów symfonicznych, z orkiestrami. Sporo grałem za granicą, m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Hiszpanii i Szwecji. Oprócz tego muszę cały czas ćwiczyć. I tyle. Tak więc jest to dość monotonne życie – codziennie trzeba ćwiczyć. Jeśli się tego nie robi, po pewnym czasie nie można grać. – To ćwiczenia nie są dla pana przyjemnością? – Czasami są, ale gdy trzeba coś robić codziennie, przez cały rok, po parę godzin, przestaje się to lubić. – W nawale zajęć zdążył pan wydać płytę. Taka dojrzała płyta w tak młodym wieku – to jest coś! Z jakim uczuciem jej pan słucha? – Wcale jej nie słucham. W czasie nagrań nasłuchałem się tyle, że potem nie miałem ochoty. Zresztą nie podoba mi się wiele rzeczy, teraz bym wszystko

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 50/2003

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Likowska