Na ulicy lepiej niż w telewizji

Na ulicy lepiej niż w telewizji

Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny SLD, szef sztabu wyborczego centrolewicy Nie wiem, czy Polacy są już gotowi zagłosować na lewicę i czy w ogóle chcą pójść na wybory, ale wiem na pewno, że są zdecydowanie zawiedzeni tym, co się w kraju dzieje – Co z tą kampanią samorządową? Bardzo wolno się rozkręca, zresztą, w wykonaniu wszystkich komitetów… Dlaczego? – Kampania samorządowa jest „przykryta” wydarzeniami ogólnokrajowymi. Czym dziś Polska powinna żyć? W województwach, powiatach, gminach, powinny się toczyć debaty o lokalnych sprawach, o kandydatach na prezydentów, burmistrzów, wójtów, radnych. Zderzać się ze sobą osobowości, plakaty, ale i jakieś koncepcje. Zwłaszcza że inna jest rola samorządu, od kiedy jesteśmy w Unii. Nic z tych rzeczy! Ta paranoja, która wylewa się z Warszawy, przykrywa wszystko. Kaczyński dzieli Polaków na lepszych i gorszych, wprowadza się strach w państwie, mamy bałagan i kłótnie w parlamencie, i co chwila jakąś szafę, agentów, WSI, układ, szarą sieć. – Wszyscy temu ulegli? – Pojawiają się billboardy, plakaty wyborcze, ale prawdą jest, że nie czuć atmosfery wyborów samorządowych. Dzisiaj ciężko będzie komukolwiek przebić się z debatą samorządową, jakże ważną, jeśli patrzeć na małe ojczyzny. Ona schodzi na plan dalszy. A do tego PiS w swojej strategii przyjęło, że teraz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2006, 43/2006

Kategorie: Wywiady