W najnowszym (22/2018) numerze Przeglądu polecamy

W najnowszym (22/2018) numerze Przeglądu polecamy

W poniedziałek, 28 maja, w kioskach 22. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Kubo, Adrianie, jesteśmy z wami – W 2014 r. walczyliśmy o świadczenie dla opiekunów, aby mogli otrzymywać pieniądze, kiedy zrezygnują z pracy, dziś walczymy o świadczenie dla nas. Jeśli stąd wyjdziemy, to nic nie ugramy – mówi Kuba Hartwich w 36. dniu protestu niepełnosprawnych w Sejmie, „bohaterów na wózkach”, jak mówią o nim i Adrianie Glince. – Człowiek tyle razy leżał w szpitalu i to wiele miesięcy. To uczy pokory i wytrwałości – dodaje Adrian, a jego mama zapewnia: – Mamy pełną gotowość do dalszej walki i czekamy na kroki ze strony rządowej. Adrian wyjaśnia powody protestu: – Nie mamy na normalne życie, na takie minimum. Mnie brakuje na rehabilitację, opłatę czynszu, zakup podstawowych rzeczy – ubrań, butów. Państwo powinno zapewnić niepełnosprawnym udogodnienia architektoniczne w różnych miejscach, abyśmy mogli swobodnie się poruszać. Potrzebujemy pomocy psychologicznej, pedagogicznej, możliwości dalszego kształcenia się.– Chciałbym kiedyś móc sam się utrzymać i założyć rodzinę – mówi Kuba. –Pozbyć się zmartwienia, co ze mną będzie po śmierci rodziców… Chociaż z drugiej strony normalnie żyję, bo nie można cały czas o tym myśleć i się załamywać. Natomiast gdybyśmy mieli zabezpieczenie finansowe od państwa pozwalające na opłacenie opiekuna-asystenta, pozbylibyśmy się poważnego problemu, moglibyśmy się poczuć bezpiecznie. KRAJ Bielańskie matki bronią doktora Dębskiego Codziennie pod Szpital Bielański w Warszawie podjeżdża samochód z bannerem pokazującym zdjęcie martwego płodu i napisem: „Aborcyjna rzeźnia nr 2”. Raz na miesiąc, może częściej, naprzeciwko wejścia do szpitala pojawiają się trzy-cztery osoby z plakatem, na którym oprócz martwego dziecka jest fotografia prof. Romualda Dębskiego, ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego, oraz hasło: „Lekarze bez sumienia zabijają bez skrupułów”. Kontrmanifestację w Dniu Dziecka postanowiły zorganizować matki dzieci, którym w innych szpitalach nie dawano żadnej szansy, matki bielańskich cudów. Chcą się sprzeciwić szkalowaniu dobrego imienia lekarzy, zaprotestować przeciw fałszywym oskarżeniom i działaniom wobec osób, które pomogły przyjść na świat ich dzieciom, często po bardzo trudnych ciążach. Przyjeżdżają tu po pomoc kobiety z całej Polski, to ich ostatnia szansa na urodzenie zdrowego dziecka lub po prostu ocalenie mu życia. Na oddziale ginekologiczno-położniczym Szpitala Bielańskiego przychodzi na świat rocznie ok. 3 tys. dzieci. Połowie ich matek nie dawano nadziei, że nimi zostaną. Tam, gdzie giną miliony Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych obraca milionami. Pomaga, wyposaża, kredytuje działalność gospodarczą, nie zawsze jednak skrupulatnie dba o zwrot pożyczonych na specjalnych zasadach pieniędzy. Nie jest tajemnicą, że w PFRON giną miliony. To wina nieuczciwych przedsiębiorców, którzy zwietrzyli świetny interes, czy źle funkcjonującego systemu windykacji? Okazuje się, że jednego i drugiego. Spryciarze wiedzą, jak pieniędzy nie oddawać, a nadzorcy w PFRON specjalnie im w tym nie przeszkadzają. Według miarodajnych źródeł apogeum strat finansowych nastąpiło w ostatnich dwóch latach. Jedni twierdzą, że to zwykły zbieg okoliczności, drudzy obarczają odpowiedzialnością „dobrą zmianę”. W funduszu doszło do wielkiej wymiany kadr kierowniczych. I to, niestety, w myśl zasady mierny, bierny, ale wierny. Nepotyzm, faworyzowanie członków Solidarności, wysokie pensje, urządzanie „szkoleń” wyjazdowych – to niektóre tylko grzechy kolejnych kierownictw tej instytucji, które nasiliły się w czasach „dobrej zmiany”. Bicie na alarm Broszurka pod niewinnym tytułem „Podstawowe działania wspierające dziecko w rozwoju”, dostępna na stronie Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 5 w Łodzi, stała się przyczyną niemałego skandalu: wywołała publikacje w mediach lokalnych i ogólnopolskich, burzliwe dyskusje w internecie, oświadczenia władz miasta, komentarz rzecznika praw dziecka, a nawet czynności sprawdzające ze strony prokuratury. W tekście padło stwierdzenie, że „czasami rodzice muszą bić dziecko coraz mocniej, aby skłonić je do posłuszeństwa”. Awantura wyniknęła jednak z błędnego odczytania niebyt precyzyjnie wyrażonej myśli, bo już na samym początku materiału można przeczytać, że „omyłką, błędem jest wymuszanie posłuszeństwa siłą i groźbą, kłamstwem, zawstydzaniem porównywaniem itd. Wytyczony cel dorosły w kontakcie z dzieckiem osiąga na drodze obopólnej ugody”. Następnie jest mowa m.in. o „języku akceptacji” oraz zdrowym wyrażaniu emocji rodziców w kontakcie z dzieckiem. Część

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 22/2018

Kategorie: Kraj