Strach się bać na drogach

Strach się bać na drogach

Polscy kierowcy są fatalnie szkoleni – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli

W Polsce w zasadzie nie istnieje spójny system szkolenia i egzaminowania przyszłych kierowców – takim stwierdzeniem zaczyna się nowy raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczący szkolenia kierowców w naszym kraju. Powodem jest bałagan związany z niespójnymi regulacjami prawnymi wydawanymi na poziomie organów administracji publicznej. I chociaż najczęstszą przyczyną wypadków, jak wskazuje policja, są nadmierna prędkość, brawura kierowców i jazda pod wpływem alkoholu, to NIK widzi jeszcze inny problem. Mowa o złym przygotowaniu kierowców podczas kursów. „W ocenie NIK konieczne są pilne zmiany w całym systemie szkolenia, tym bardziej w obliczu rosnących społecznych i ekonomicznych kosztów wypadków i kolizji drogowych, które sięgają rocznie ponad 39 mld zł”, czytamy w raporcie.

Licencja na kierowanie

Kontrolerzy NIK wskazują, że instytucje państwowe, w tym Ministerstwo Infrastruktury, od lat nie zapewniają kandydatom na kierowców odpowiedniego przygotowania, by mogli bezpiecznie poruszać się po drogach. Nie mamy spójnego systemu kształcenia kierowców. Wątpliwe są jakość kursów oraz poziom pracy instruktorów, egzaminatorów i wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego (WORD), które przeprowadzają egzaminy.

NIK wytyka fiasko kolejnych państwowych programów, które miały wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Od wejścia Polski do Unii Europejskiej nie udało się zrealizować żadnego zakładanego celu związanego z poprawą bezpieczeństwa ruchu drogowego. Wstępując do UE, zobowiązaliśmy się do realizacji polityki unijnej w tym zakresie. Celem było zmniejszenie do 2020 r. o połowę liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. W 2013 r. wdrożono również Narodowy Program Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, który zakładał, że do 2020 r. będzie mniej niż 6,9 tys. ciężko rannych. Z danych zebranych przez kontrolerów wynika, że tempo zmian nie było jednak wystarczające. Liczba ofiar śmiertelnych do końca 2020 r. była o 25% wyższa, niż zakładał narodowy program, ciężko rannych zaś – o 28%.

Mimo mniejszej w ostatnich latach liczby wypadków oraz ofiar śmiertelnych i rannych nie przestał rosnąć odsetek wypadków z winy kierujących, a co za tym idzie, liczba zabitych i rannych w ich następstwie nadal jest bardzo wysoka. Najwięcej wypadków spowodowali kierowcy w wieku 18-24 lata, a głównym powodem jest ich brawura. Kraje europejskie wymyśliły, jak sobie z tym problemem poradzić. Ponad dekadę temu w pakiecie wielu potrzebnych zmian prawa drogowego zaproponowano wprowadzenie okresu próbnego dla świeżo upieczonych kierowców z kategorią B (prowadzenie pojazdów osobowych do 3,5 tony). Tacy kierujący przez 24 miesiące od uzyskania uprawnień mieli znajdować się pod szczególnym nadzorem. Niestety, ten przepis, choć leży na stole od lat, ciągle jest pomijany przez rządzących. Tymczasem kraje, które zdecydowały się na ten krok (m.in. Wielka Brytania, Austria, Francja, Niemcy), w zaledwie kilka lat odnotowały spadek nawet o 50% liczby wypadków z udziałem młodych kierowców. Co dostaliśmy w zamian w ramach nowelizacji przepisów drogowych dekadę temu? Nowy wzór dokumentu prawa jazdy, nowe kategorie praw jazdy i nowy system przeprowadzania egzaminów. O tym ostatnim kontrolerzy NIK nie mają zresztą najlepszego zdania.

Błędy w egzaminach

Zmiana sposobu szkolenia kierowców jest dla NIK najważniejszym elementem procesu podnoszenia bezpieczeństwa na polskich drogach. Izba zwraca uwagę na programy szkoleń dla kierowców, instruktorów i egzaminatorów. W żadnym z trzech przypadków nie określono charakterystyki absolwenta danego kursu. To według kontrolerów skutkuje dowolnością i uznaniowością w testach egzaminacyjnych. Słowem, jaki ktoś ma pomysł, takie są testy. W konsekwencji w każdej jednostce mogą być inne, i to dowolne, standardy nauczania. „W ocenie NIK szkolenie kandydatów na kierowców jest ukierunkowane na uzyskiwanie pozytywnych wyników egzaminów, a nie na nabycie odpowiedniego poziomu wiedzy, umiejętności i w szczególności zachowań, które gwarantowałyby bezpieczne i odpowiedzialne kierowanie pojazdami przez te osoby. Od kursanta oczekuje się wyłącznie pamięciowego opanowywania treści teoretycznych, ale nie kształtuje się właściwych postaw przyszłego kierowcy. Konsekwencją tego jest przygotowywanie kandydatów wyłącznie do posiadania umiejętności zdania egzaminu”, piszą kontrolerzy.

k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 39/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Piotr Kamionka/REPORTER

Wydanie: 2023, 39/2023

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy