Pilnie strzeżona tajemnica polskiego Kościoła

Pilnie strzeżona tajemnica polskiego Kościoła

Jak Kościół katolicki uwłaszczył się na majątku innych wyznań Jak Kościół katolicki był traktowany w Polsce Ludowej? Według wykładni oficjalnej, polityki historycznej IPN, biskupów i zwykłych księży, prawicowych polityków i działaczy oraz publicystów i dziennikarzy był zwalczany przez władzę, represjonowany, szykanowany i oczywiście okradany z majątku. A w rzeczywistości? Czy w latach 1944-1989 Kościół katolicki był tylko ciemiężony? Nie! Był również beneficjentem PRL. Bo choć w Polsce Ludowej utracił wiele nieruchomości, to wszedł w posiadanie ogromnego majątku, do którego nie miał żadnych praw, nawet moralnych. I nabył go dzięki ówczesnej władzy. Nie tylko po wojnie i nie tylko na Ziemiach Odzyskanych przejął bowiem majątek innych wyznań, do czego się nie przyznaje, a jeżeli już, to jak najoględniej. Jest to pilnie strzeżona tajemnica Kościoła. A władza państwowa (ani prawicowa, szczególnie pisowska, ani lewicowa) nigdy nie odważyła się na ujawnienie tych faktów. Nieco historii W 1945 r. „komunistyczna władza przyniesiona na sowieckich bagnetach”, jak głosi oficjalna propaganda, brała we władanie ziemie aż po Odrę i Nysę Łużycką. Było to możliwe, ponieważ na konferencji poczdamskiej Józef Stalin doprowadził do tego, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przystały na jego propozycję wyznaczenia takiej zachodniej granicy Polski. Jednocześnie zgodziły się na decyzję o wysiedleniu Niemców, a także na przejęcie przez polskie władze (urzędujące w Warszawie, a nie w Londynie) poniemieckiego majątku osób zarówno fizycznych, jak i prawnych. W przedwojennych Niemczech katolicy stanowili jedną trzecią wyznawców chrześcijaństwa, pozostałe dwie trzecie należały do różnych odłamów protestantyzmu. Zrozumiałe więc, że Kościoły ewangelickie posiadały niemały majątek w całej Trzeciej Rzeszy, w tym na terenach położonych na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej. Oczywiście polski Kościół katolicki przejął byłe niemieckie świątynie katolickie. Można powiedzieć, że miał do tego prawo, ponieważ były to obiekty tego samego wyznania, podlegające tej samej watykańskiej jurysdykcji. Warto też pamiętać, że Kościół katolicki przejął niemało cerkwi unickich, będących w posiadaniu Kościoła prawosławnego. Podstawa prawna Trwała jeszcze wojna, kiedy nowa, ludowa władza zajęła się majątkiem poniemieckim i porzuconym. Już 2 marca 1945 r. został wydany dekret odnoszący się również do miejsc  kultu – kościołów i kaplic (wraz z ich gruntami) oraz cmentarzy. 6 maja 1945 r., na mocy decyzji Krajowej Rady Narodowej, stał się on ustawą podpisaną przez prezydenta Bolesława Bieruta i premiera Edwarda Osóbkę-Morawskiego. Kolejnym aktem regulującym sprawy dotyczące mienia kościelnego była ustawa z 8 marca 1946 r. W tym miejscu trzeba powiedzieć, że panował wówczas pewien chaos legislacyjny, gdyż obok wymienionych aktów prawnych istniały także regulacje dotyczące ziemi, które mówiły, że na terenach byłych województw: poznańskiego, pomorskiego i śląskiego można było posiadać 100 ha gruntów, podczas gdy w innych częściach Polski tylko 50 ha. To na mocy tych aktów Kościołowi katolickiemu i innym wyznaniom odebrano ziemię, co stanowiło podstawę kościelnej rewindykacji po 1989 r. Do roku 1950 trwały rozmowy, ale i spory pomiędzy władzą państwową a kościelną na temat interpretacji wspomnianych aktów, a przede wszystkim majątku Kościoła katolickiego. W sprawach majątkowych Episkopat Polski poszedł inną drogą niż wyznaczona przez Watykan. W 1948 r., po śmierci kard. Augusta Hlonda, prymasem Polski został abp Stefan Wyszyński, który z najbliższymi współpracownikami postanowił podpisać 14 kwietnia 1950 r. pierwsze w bloku wschodnim porozumienie z rządem, co spotkało się z ostentacyjną wręcz niechęcią Watykanu. Zawarcie porozumienia pozwoliło jednak Kościołowi katolickiemu otrzymać więcej, niż wynikało z założeń reformy rolnej i innych jawnych oraz tajnych postanowień władzy. Katoliccy księża, naukowcy (chociażby Maksymilian Stanulewicz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w wydanej przez poznańskich dominikanów książce „Państwo wobec problemu własności nieruchomości Kościoła Rzymskokatolickiego w Polsce w XX w.”), a także publicyści piszący o stosunkach PRL-Kościół katolicki twierdzą, że polityka rządzących w odniesieniu do byłych ziem niemieckich polegała na specjalnym utrzymywaniu tymczasowości. Znalazło to odzwierciedlenie również w aktach prawnych, bo do 1961 r. w sprawach własnościowych stosowano pojęcie użytkowania nieruchomości, a po tej dacie użytkowania wieczystego, zamiast przyznania pełnej własności. To prawda, tyle że piszący nie dodają, że takie samo uregulowanie prawne obejmowało wszystkich właścicieli poniemieckich nieruchomości, w tym rolników, którzy osiedlili się na Ziemiach Odzyskanych.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 29/2016

Kategorie: Kraj